Najnowsze wpisy, strona 19


gru 06 2003 50 wpis/To takze nie jest najlepsza pora/
Komentarze: 0
Sobota przed poludniem. W glosnikach cos z delikatniejszej odmiany rocka. Najedzona bestia siedzi przed komputerem i robi wszystko zeby odwlec czas nauki matematyki. Niestety nie da sie od tego uciec definitywnie. Moj piatek nie nalezal do najprzyjemniejszych. Co nie oznacza ze byl nieprzyjemny. Owszem, dzialo sie moze nie za wiele, ale fajnie bylo, nie mam na co narzekac. Odbebnilem WF...Tfu... jakie odbebnilem. Zagralem wreszcie tak jak powinienem dawno zagrac. Rozgrzewka i krotki rozciagniecie miesni potrafi zdzialac cuda. A i pilka siedziala jak za dawnych czasow...Inna sprawa, ze chlopcy nie starali mi sie specjalnie utrudniac zycia. I tym sposobem wpadly dzikie ilosci punktow. Bardzo pozytywnie mnie taki WF nastraja z rana, bilans 3-0 na dzien dobry prognozuje ze i moze dalsza czesc dnia sie uda. W sumie to tak bylo, laborka nudna jak nieszczscie, ale przynajmniej moja wejsciowka ocalala, w przeciwienstwie do reszty ekipy. Heniek ostro pojechal po calosci, nie widzialem go jeszcze jak kresli kartke za kartka. Inna sprawa, ze na to nie ma reguly i moze zrobic to zarowno z dobrze napisana praca, jak i z wypracowaniem na temat jamochlonow, zalezy od nastroju i tego jak uwanie czyta wejsciowke:) Z reguly mozna mu wcisnac wspomnienia z wakacji zamiast istoty dzialania maszyny wytrzymalosciowej, i tak nie sprawdzi o co chodzi. Wazne zeby bylo ladnie napisane. Pozniej powrot do akademika, szybkie pakowanie i do Marty:)Uwielbiam takie popoludnia, kto zreszta nie lubi? Miec obok siebie TE osobe, moc sie przytulic, pocalowac, pogladzic po wlosach, polaskotac...:D Zreszta, czy ja musze tutaj cos wiecej dodawac? Brakuje mi zawsze slow na opisanie wrazen zwiazanych z Marta. Mam zbyt ubogi slownik na opisanie tego wszystkieg co dzieje sie w moim sercu i glowie. Zrozmie mnie kazdy ten, kto mial osobe na ktorej mu zalezy... Bo komus kto nie mial z tym uczucie do czynienia nawet najpiekniejsze i najlepiej dobrane slowa nic nie dadza... A pozniej na pociag...Szalona podroz, na dworcu jestem 5 minut przed odjazdem maszyny, kolejka na 15 minut stania... Pociag juz pelen, kupujemy bileciory u konduktora... Pozniej jazda na stojaco. W tej pozycji rowniez zasnalem:) Tak przez 40 minut nie moglem odpedzic sie od sennosci,ktora ni z tego,ni z owego na mnie spadla. Musialem smiesznie wygladac w tym korytarzu:)Do domciu nie chcialo mi sie isc, wezwalem mame zeby mnie przywiozla.Kochana jest:) I co sie na miejscu okazalo? Ze Daniel siedzi w domu!:)Ha! Dawno go nie widzialem,fajnie bylo sie z nim zobaczyc:)W dodatku jeszcze z Romkami mialem okazje pogawedzic. FAJNIE:)!!!! Tak jak widac, dzien jak najbardziej "in plus".Coprawda prawie pusty z punktu przezyc duchowych...nieee...Marta:)<serducho!!!!!>. Na inne nie ma czasu...

 

myslak : :
gru 05 2003 49 wpis/Nie powinienem teraz siedziec przed...
Komentarze: 0

A powinienem spac...Dawno nie zagladalem na moj blog. Nie mialem specjalnie ochoty a pozatym czasowo nie znalazlem sie w komfortowej sytuacji. Duzo zajec, sporo zmartwien, po drodze jeszcze dol. Na szczescie juz z niego wyszedlem. Teraz w uszach "Hallowed By The Name" i wszystko po staremu. Wchodze w faze gniewu. Zawsze tak jest. Najpierw dol...pozniej wscieklosc, gniew, potezne pragnienie zniszczenia wszystkiego w okolicy, najczesciej w rytm odpowiedniej ku temu muzyce...pozniej wszystko jest po staremu. Do kolejnego dola. W sumie to nawet ciekawy dzien dzisiaj mialem. Na sam poczatem dostalem oceniony projekt, a raczej jego czesc, z KZU. 5 pkt. Pomyslalem ze to nie najlepiej, sadzilem ze max to 10. A jednak sie mylilem, max to 6.Czyli sie ciesze:) Co prawda stracilem punkty w dosyc glupi sposob, ale i tak jest OK. Pozniej ELO, WM i zowu ELO. Kolokwium ocenione zgodnie z planem,7/11. Nie jestem zadowolony, gdybym mial chwile wiecej, to rozwalilbym je na maksa, no coz... Trzeba szybciej myslec tym pustym lbem, ale chyba nie umiem tak... Pozniej przerwa, w miedzyczasie olewka kolokwium z mechaniki i wreszcie jest, zebranie nowej RM. Fajnie to wyglada, mam nadzieje ze dalej tez tak bedzie. Narazie siedze cicho i obserwuje, ucze sie, ale juz niedlugo...Mam nadzieje ze bede mogl zrobic cos sensownego. Dostalismy razem z Cezarem w piecze sale z kompami.Fajnie:)Szybciutko zebralem sie z tego zebrania (wbiegalem po schodach!!) Myslalem ze moze Marta na mnie czeka, ale pomylilem sie. Nastaly dlugie minuty oczekiwania i wreszcie... jest!! Myslalem ze nie wyrobie ze szczescia:)To jest taki moj promien slonca... Uwielbiam te dziewczyne, nie potrafie obejsc sie bez jej obecnosc za dlugo, a jesli wiem ze mam zazplanowane widzenie sie z nia to nie moge robic nic innego, bo skupic sie nie moge i tylko o niej mysle... To glownie dzieki niej nie mam juz dolka. Miala w tym swoj udzial Ania, ale z oczywistych przyczyn (...jeszcze czuje twoje cieplo...) Marta zdecydowanie wiekszy. Coprawda nadal utrzymuje ze mam racje (...moja wartosc zap... do zera...) ale przynajmniej nie dobija mnie to.I chwala temu aniolkoi za do co zrobila. Posiedziala u mnie do 22:30 (...do tej pory czuje jak smakuja jej usta...).A pozniej szybkie piwko z chlopakami. Dzieki Ci Krzysztof za to ze wyszedles, nie wiem jak Ci sie odwdziecze, to najtrafniejsza rzecz jaka mogles zrobic, dobry z Ciebie kumpel:) I to w sumie wszystko... Dzien OK, dlatego ze projekt, kolos, RM, Marta i poprawa humoru:)

myslak : :
gru 03 2003 48 wpis/Ciesze sie jak cholera/
Komentarze: 2

Bardzo nie lubie czuc sie zerem. Zreszta, czy takie uczucie moze byc przyjemne? Spotykam sie z nim twarza w twarz ostatnio nader czesto, i wydaje mi sie ze mam ku temu powody. Za moj humor odpowiedzialna jest uczelnia. Nie... to ja jestem za to wszystko odpowiedzialny. To ja jestem jaki jestem, i to tylko moja wina. Posluchajcie Marty: "Nic nie umiem, bedzie strasznie".Ciezkie kolokwium z chemii...12/15... 3-4 dni nauki... I tak caly czas, zdolna dziewczyna. Jak bym tak chcial...Ale nie, glupota ktora panuje w mojej czaszce skutecznie uniemozliwia mi podobne osiagniecia. Od samego poczatku na tej uczelni stanowie szare tlo... dlaczego wreszcie nie moze i mi zaczac sie cos udawac? Godziny spedzone nad ksiazkami, pogarszajacy sie wzrok, zycie pozanaukowe w zaniku. I po co to wszystko??!! Po nedzne troje, po te cudowne dwoje, niezaliczone kolokwia pomimo godzin spedzonych nad podrecznikami. Podczas gdy inni spokojnie, po znacznie krotszym czasie dystansuja mnie wynikami bardzo, ale to bardzo...I tak samo Marta... to wcale nie jest przyjemnie wiedziec o swojej glupocie... Dlaczego to jest tak, ze ja musze sie naharowac jak wol zeby ledwo,ledwo przadc, a inni maja talent ktory pozwala im spokojnie trwac na uczelni pomimo duzo mniejszego nakladu pracy? Dlaczego ja musze spedzic nad wszystkim 3x wiecej czasu??? Jeszcze gdybym mial jakies efekty swojej pracy, ale co ja mam...Nedzne 3, nie raz, nie dwa oblanie kolokwium...:( Chcialbym kiedys im dorownac...:( Jestem smutny, najsmutniejszy od kiedy zaczalem tworzyc to internetowe archiwum... Czy wiecie jakie to uczucie oblac kolokwium nad ktorym spedzilo sie kilka godzin wiecej niz osoba ktora wychodzi z niego z 5? A czy wiecie jak to jest kiedy tak dzieje sie na kazdym przedmiocie? A gdy cala taka zabawa trwa od ponad roku? A jesli sa to rzeczy ktore decyduja o wartosci czlowieka? Trudno zdac sobie sprawe z wlasnej malej, znikomej wartosci... Trudno uswiadomic sobie ze jest sie smieciem...

myslak : :
gru 02 2003 47 wpis/Chyba nie zdaze ze wszystkim/
Komentarze: 0

To nie byl bardzo ciekawy dzien. Zaczal sie wczesnie, o 6:50. A moze nawet wczesniej...o 00:00? Z nocnych przejsc warte wspomnienia jest pijanstwo Oskara ktory przechylal (na nasze, Krzyskow zyczenie) flaszke "Zubrowki". Tak, sposob w jaki to zrobil naprawde mnie zdumial, a jego komentarz rozbawil setnie. To co zawieral w sobie poniedzialek mozna opisac w skrocie:szaro, bez urozmaicen i nad ksiazkami. Czepialem sie wszytskiego, od fizyki, poprzez KZU na drugiej fizyce konczac. I mam w ten sposob troche sprawka, troche umiem na jutrzejsze kolokwium i mam ok.50% rysunku na KZU:) Nie wspomne ze na czwartek powinienem byc przygotowany na dwa kolokwia...Ale jakos sie to zaliczy. Rozpoczynam na dobre sciganie z matmy, rozpoczynam drugi projekt z ZAP, a fizyka (laborki)  powoli dobiega u koncowi. I tak to wyglada. A z Marta sie dzisiaj nie widzialem:) ale jutro...zaraz.... dzisiaj sie z nia zobacze:)No tak, przeciez to juz prawie 2. Jaka sielanka... Krzysztof rozmawia z (hmmm....i tutaj strzelam, ale na 99% z Karolina...), ja sobie wlasnie powoli coraz mocniej zmierzam do lozka, chlopcy juz spia...a jutro to tylko to zaliczenie, reszta to kaszka z mlekiem...oby...:)

myslak : :
gru 01 2003 46 wpis/A jednak dzien sie udal.../
Komentarze: 1
Ech... nie lubie niedzielnych wieczorow. Jutro(a wlasciwie dzisiaj) trzeba isc na zajecia. A poniedzialek nigdy nie nalezy do przyjemnych. Gdyby nie ta fizyka... Ale moze jakos uda mi sie to przezyc,mam nadzieje:)Dzien... dzien moze byc... Za malo sie nauczylem,no ale coz...trudno, nadrobie jutro (mam nadzieje). W sumie to nic sie nie dzialo, a przemyslen jako takich nie mam za wiele, nie bylo czasu. Niedzielny standard...Pobudka o 10, sniadanie, nauka, obiad, sjesta, pakowanie, wyjazd, akademik. Co bylo rozne to odwiedziny siostry z dziecmi i odwiedziny Marty:) Posiedziala troche krocej jak godzinke i zmykala do siebie. Kurcze... ja jestem przez nia tak szczesliwy jak nigdy. Tzn.normalnie tez jestem zadowolony,ale to co robi ze mna ta dziewczyna przechodzi ludzkie pojecie... Nie moge w to uwierzyc, co dzieje sie w mojej glowie... Ona jest takim moim malym szczesciem. Nie wytlumacze wam tego... Owszem, mam w glowie to jak wiele pecha mam w kontaktach z dziewczynami i wiem ze moje szczescie moze skonczyc sie rownie szybko jak sie zaczelo. Ale mam zamiar korzystac z tego co wlasnie trwa, brac calymi garsciami. I bede staral sie aby to trwalo. Chocby nie wiem co sie dzialo, bede staral sie to wszystko utrzymac... Nie potrafie tego opisac (moze to przez Dimmu Borgir ktorego wlasnie slucham:))) ale jest...O TAK DOBRZE!!!

 

myslak : :