Archiwum 01 grudnia 2003


gru 01 2003 46 wpis/A jednak dzien sie udal.../
Komentarze: 1
Ech... nie lubie niedzielnych wieczorow. Jutro(a wlasciwie dzisiaj) trzeba isc na zajecia. A poniedzialek nigdy nie nalezy do przyjemnych. Gdyby nie ta fizyka... Ale moze jakos uda mi sie to przezyc,mam nadzieje:)Dzien... dzien moze byc... Za malo sie nauczylem,no ale coz...trudno, nadrobie jutro (mam nadzieje). W sumie to nic sie nie dzialo, a przemyslen jako takich nie mam za wiele, nie bylo czasu. Niedzielny standard...Pobudka o 10, sniadanie, nauka, obiad, sjesta, pakowanie, wyjazd, akademik. Co bylo rozne to odwiedziny siostry z dziecmi i odwiedziny Marty:) Posiedziala troche krocej jak godzinke i zmykala do siebie. Kurcze... ja jestem przez nia tak szczesliwy jak nigdy. Tzn.normalnie tez jestem zadowolony,ale to co robi ze mna ta dziewczyna przechodzi ludzkie pojecie... Nie moge w to uwierzyc, co dzieje sie w mojej glowie... Ona jest takim moim malym szczesciem. Nie wytlumacze wam tego... Owszem, mam w glowie to jak wiele pecha mam w kontaktach z dziewczynami i wiem ze moje szczescie moze skonczyc sie rownie szybko jak sie zaczelo. Ale mam zamiar korzystac z tego co wlasnie trwa, brac calymi garsciami. I bede staral sie aby to trwalo. Chocby nie wiem co sie dzialo, bede staral sie to wszystko utrzymac... Nie potrafie tego opisac (moze to przez Dimmu Borgir ktorego wlasnie slucham:))) ale jest...O TAK DOBRZE!!!

 

myslak : :