Najnowsze wpisy, strona 15


sty 26 2004 70 wpis/Kto lubi satanistow?/
Komentarze: 2

No to jestem ponownie.Nie czuje weny tworczej na jakas szczegolnie udana notatke.Sam sie zastanawiam w sumie po co mi ten blog...Ale nie chce mi sie teraz rozpisywac na ten temat. Dzien jak codzien,tyle moge powiedziec. Siedzialem w DS, troche sie uczylem mimo ze nie chcialo mi sie potwornie tego robic. Nie wiem jak to bedzie jutro na tych kartkowkach i zaliczeniach, naprawde nie mam pojecia. Jestem juz tym wszystkiem troche zmeczony, nie chce mi sie strasznie. Najchetniej to wyspalbym sie wreszcie tak dokumentnie i doszczetnie. Czyli tak na oko to z miesiac spania po 12 godzin na dobe bez zbytniego przemeczania sie. Jak sie ma zaleglosci od sierpnia, to pozniej nie jest latwo sie ich pozbyc... No tak, widzialem sie z Marta przez chwile. Na szczescie z humorem i samopoczuciem nie jest u niej najgorzej, tylko zmeczona i delikatnie rozbita byla. Ale bywa, zdarza sie, nie mozna caly czas tryskac energia. Tak sobie mysle... ja caly czas sie boje ze ona mnie zostawi. Ja poprostu nie jestem w stanie uwierzyc,ze chce jej sie byc z takim padalcem jak ja. Przeciez nie zasluguje na nia. Ta dziewczyna to skarb, nie mam pojecia dlaczego mialaby sie trafic wlasnie mnie, to za duzo szczescia jak na jeden raz. Ja wiem, moze to nie jest jeszcze TA, ale na obecna chwile to zdaje mi sie, ze strasznie mi sie przyfarcilo, a to za dlugo nie moze trwac. A ja jednak czuje sie z nia dobrze, i nie chcialbym jej tracic. Tyle ze wlasnie...na taka dziewczyne to czychaja stada wyglodnialych, napakowanych testosteronem chlopakow. I z jakiej racji ja mialbym byc od nich lepszy? No wlasnie...licze na to,ze moze jednak tutaj bede mial szczescie...Ale caly czas sie niepokoje... Mimo wszystko...

Ach...No i byla tutaj znowu Karolina. Ja nie wiem, naprawde chyba jestem uprzedzony i nietolerancyjny, ale ja jej wprost zaczynam nie lubic. Nic na to nie poradze... Bogu dzieki,znam to uczucie. Zawsze na poczatku sie uprzedzam, pozniej na 99% procent przekonam sie do niej. Tak juz poprostu jest...

myslak : :
sty 25 2004 69 wpis/Ale slabo/
Komentarze: 1

W sumie to nawet nie mam za wielkiej ochoty czegokolwiek tutaj pisac.Jest 2 w nocy z soboty na niedziele. Mala nienajlepiej dzisiaj reagowala na mnie, i chyba ogolnie na swiat. Przynajmniej tak sobi to tlumacze, nie chcialbym aby byla o cos na mnie zla. Chyba nie ma powodow, aczkolwiek czlowiek nie wie kiedy robi bzdury, I to jest glowna przyczyna mojego samopoczucia, ze jest jakie jest. A jest lekko slabe. Zmeczony juz jestem tym wszystkim, chcialbym odsapnac, a tutaj nie ma kiedy. I wlasnie jeszcze oprocz uczelni zastanawiam sie co takiego dzieje sie z Marta. Nie lubie niejasnych sytuacji i tego jak nie wiem o co chodzi. Postaram sie z nia jutro zobaczyc i dowiedziec co jest grane. A wlasnie...Marta...Ja tam wierze ze to chwilowe i przejsciowe. BA! Jestem niemal pewien. A z malutka miala miejsce ciekawa sytuacja. Otoz w nocy z wtorku na srode, w czasie kiedy siedzialem i uczylem sie jakichs bzdur nagle stwierdzilem ze nic mi sie nie chce, i najbardziej to mam ochote zobaczyc sie z Marta, albo pojsc na spacer, a najlepiej to na to i na to. I wyslalem o tym SMS Marcie.Ona stwierdzila ze to bardzo fajny pomysl, i szkoda ze blefuje. No to odpisalem jej, ze jesli w ciagu minuty odpusci mi sygnal to przekona sie o tym ze mowie powaznie. Dostalem ten sygnal. Od reki wstalem, zalozylem ubranie i wyszedlem. Aha...byla 00:20... Spotkalem sie z Marta, przeszlismy sie kawalek, dalem jej buzi na dobranoc i poszedlem do siebie. Fajnie jest o tej porze w Warszawie. Pusto, cicho, spokojnie. Wiem, moglo mnie cos spotkac, ale jakos nie myslalem o tym. Jedna mysl, jeden cel: Marta. I to jest to! Pozneij w nocy jeszcze mialem spiecie z gosciem ktory poddawal watpliwosci kompetencje rady mieszkancow akademika (konkretnie to powiedzial ze sie opierdalamy).Wiec zszedlem do niego na 6 pietro i osobiscie wyjsnilem o co chodzi. A ze byl z 1 roku, a na dodatek bylo nas dwoch, to specjalnie nie mial jakos watpliwosci:D To  bylo tak kolo 2:) I ogolnie rzecz biorac z tego tygodnia to jedyne ciekawe wydarzenia. Jasne ze widzialem sie jeszcze z Marta w czwartek. Ale ile razy juz o tym pisalem. Teraz nawet nie za wiele pamietam, a to  przez zmeczenie. Teraz tez je czuje...I dlatego ta notatka bedzie krotka, nie mam weny i chce isc spac, zeby moc sie jutro normalnie uczyc na kolokwia.Ech...do zobaczenia. I dobrze by bylo,zeby Marta nie byla na mnie zla. Taka prosba na forum publicznym...

myslak : :
sty 20 2004 68 wpis /Co sie dzieje?/
Komentarze: 3

To jest odpowiednia pora na wpis. Na zegarku mam 00:51. Jest juz wtorek. Dzien jak codzien. A moze raczej - noc. Chcialem wczesniej cos napisac, ale krecilo sie tutaj sporo osob, bylo duzo swiatla, nie moglem skupic sie w dostatecznym stopniu. A i ochota do pisania chowala sie w cien. Teraz w nocy, kiedy spi Krzysiek, kiedy nikt mi nie przeszkadza moge wreszcie przelac swoje mysli na postac widzialna. Mialem z piatku na sobote koszmarna noc. Chcialem spac, nie moglem... Powinienem spac, nie dane mi bylo. Krotki meczacy i przerywany sen... Pamietam kiedy dowiedzialem sie o tym jak zdradzila mnie Agnieszka, znalazlem sie wtedy w podobnym stanie. Nienawidze tego uczucia. Rozklada mnie, trafia w najczulszy punkt. Nie umiem sobie z nim radzic. Nie napisze o co chodzi, zrobie to z premedytacja. To jedna z rzeczy ktora musi zostac tylko dla mnie. Boli, cholernie boli. Nie pozwolila mi spac, zajela glowe, uderzyla we mnie z cala sila. Dobrze ze Ania byla akurat w poblizu. Dziekuje Ci malutka, nie wiem co by sie stalo gdyby nie twoje cieplo... Bylem w stanie w ktorym jeszcze nikt mnie nie widzial, umialas mi pomoc, wyciagnac mnie z tego... Tak BTW, Ania widziala jak wstrzasaja mna dreszcze, widziala co sie ze mna dzieje. Wspolczuje jej tego, to napewno nie byl mily widok. Ale to zdarzenie uswiadomilo mi pewna rzecz. Nauczylem sie czegos...Fala ciepla zalala mi serce, poczulem jak zalezy mi na Marcie i ile ona dla mnie znaczy. Rozmyslalem o tym dlugo w nocy patrzac sie w mrok (bo co innego mialem do roboty?). Ja chce byc najlepszym co ja w zyciu spotkalo. Chce dac jej tyle ciepla, tyle uczucia ile jeszcze nikt nie dostal. Chce byc kims szczegolnym, chce byc jej radoscia, chce aby bylo jej ze mna dobrze. Chocbym mial nie spac, dam rade. Bede sie staral. Kazda dziewczyna czy kobieta bedzie jej zazdroscic. Jest moim oczkiem w glowie, nie umiem wyrazic tego co poczulem tamtej nocy... Naprawde, straszne uczucie, alez jak bardzo zmienilo pewne sprawy. Ja sam juz nie wiem... To co czuje do Marty w tej chwili, to chyba nie jest nic powszedniego. Nie umiem tego opisac i podjac sie zdefiniowania, ale wypelnia mnie calego, determinuje moje dzialania i bardzo czesto wrecz mna kieruje. Uwielbiam ja, to napewno. A czy cos wiecej? Nie wiem, jest tak wczesnie...
Od tamtej nocy mam na scianie biala kartke z czerwonym duzym napisem "CZAS".Nie chce tego tlumaczyc, nikomu tego nie zrobilem. Zinterpretujcie to na swoje widzimisie..Mnie pomaga....
Przed chwila ogarnela mnie olbrzymia sennosc, o malo co nie zasnalem na siedzaco...Przeszedlem sie po segmencie dla poprawy samopoczucia. Oskar z kumplami siedza w kuchni i ucza sie grafiki. Bartek spi, a drugi Bartek robi sprawozdanie z mechaniki. Krzysiek spi, Arek z Tomkiem tez... Nic dziwnego jest 1:15 w nocy. Napisalem o zdradzie Agnieszki. Nie moglem w to uwierzyc, nie potrafilem i nie moglem sie z tym pogodzic. A moze nie chcialem?? To uderzylo we mnie z wielka moca. Pamietam to uczucie, tym bardziej ze znowu mi dokucza. Jak to jest dziwne wszystko, dlaczego tak sie musi dziac?Podnosze wzrok na ramke ze zdjeciem Marty ktore stoi na monitorze. Widze jej sliczna buzie usmiechajaca sie do mnie, mysle o tym wszystkim i czuje jak serce wypelnia sie niebezpiecznie bardzo cieplymi uczuciami do niej.Czasem tak dziwnie jest, ze musi sie stac cos zlego, aby zaczelo sie cos wspanialego. Mam nadzieje ze wlasnie tak sie stanie ze mna i Marta. Te dni...pamietam kiedy Marta sie do mnie tulila, kiedy czulem jej cieplo...To nie bylo to co zwykle... Czulem sie inaczej, czulem sie tak jakbym mial wszystko co jest mi do szczescia potrzebne. Takie proste czynnosci, a przynosza tyle szczescia. I ludzie, po co pedzicie przed siebie. Po co gnacie do tego lozka na leb na szyje? Pomijacie wiele, wiele, wiele rzeczy ktore sa wielokroc piekniejsze i bardziej znaczace. Nie spieszy mi sie do tego, uwielbiam miec Marte przy sobie, uwielbiam kiedy moge wtulic sie jej wlosy, uwielbiam obejmowac jej kibic, uwielbiam patrzec jej w oczy, calowac ja... To takie trywialne a zarazem nie do opisania. Nie potrzebuje nic wiecej, to w zupelnosci mi wystarcza. Czuje sie szczesliwy. Czerpie to szczescie calymi garsciami, nigdzie nam sie nie spieszy, moge radowac sie Marta ile mi sie zywnie podoba. Nie ma pospiechu na wszystko przyjdzie czas. Odnalazlem przyjemnosc w byciu z druga osoba. Jest mi z nia dobrze...
Patrze za okno. Nie znosze Warszawy pod jednym wzgledem: tutaj jest nawet w nocy jasno. Nie podoba mi sie to, uwielbiam noc i mrok. Tutaj moge sobie o tym pomarzyc. Nawet gwiazd nie widac... Kiedy chce popatrzec w mrok, to nie moge. A ja nie lubie swiatla! Ech... ide snic. Musze jutro wczesnie wstac i napisac wypracowanie z angielskiego...Trzymajcie sie...

myslak : :
sty 18 2004 67 wpis /Crazy is my life/
Komentarze: 2

Czas na wpis. Jest wszystko, ochota, czas i wena tworcza. Przynajmniej mam taka nadzieje. Nawet zmeczony nie jestem, wiec sadze ze cos ciekawego uda mi sie stworzyc. Jest niedziela rano, slucham sobie muzyczki, moje jelita zapchalem sniadaniem a za oknem wstaje (przynajmniej tak teraz to wyglada) bardzo ladny dzien. I gdyby tylko nie ta nauka...Ech... Ale skupmy sie na poczatek na czyms przyjemniejszym. W ten weekend Ania ma zjazd, w zwiazku z czym nocuje u mnie. To pociaga za soba bardzo wiele konsekwencji, takich na przyklad jak: Marta bywa w segmencie, Ania uprzyjemnia mi czas. Niektorzy maja za duzo szczescia:) tzn.Ja. Marta...ech...co za istota. W zwiazku z nia powiesilem sobie na scianie pewien plakat. Ma przypominac o pewnej bardzo waznej i istotnej rzeczy: o czasie. Na wszystko potrzeba czasu... Na poznanie sie, na akceptacje, na przyzwyczajenie, na pozbycie sie fobii, na wybaczenie... Na wszystko potrzeba czasu, nie mozna byc niecierpliwym i miec wszystkiego od reki. I na Marte tez warto czekac. Bo jesli cos lub ktos jest tak wartosciowy, to poprostu warto i juz! Musze w sobie stlumic ten ogien ktory pcha mnie ku natychmiastowym rozwiazaniom. Czasem trzeba poczekac...Poprostu... Marta mnie o to prosila raz kiedy nie wiedziala czy chce ze mna byc. I wyszlo ze warto bylo. Prosila mnie, zebym byl cierpliwy kiedy ona bedzie sie do mnie przyzwyczajac i oswajac z tym zwiazkiem, bo nie wszystko na poczatku bedzie dobrze. I ja wlasnie czekam, poprawia sie, jest coraz fajniej, coraz mocniej mi na niej zalezy kiedy ona tak przelamuje swoje uprzedzenia, pozbywa sie lekow i zaszlosci ze swojego zwiazku. Rozumiem to, ze nie potrafi tego zrobic od razu. I bede cierpliwy, bede wyrozumialy. Bo ja ja uwielbiam! Widze ze zachowuje sie coraz smielej, ze jest wobec mnie coraz bardziej otwarta. Ze sie stara. Owszem, moze przestac sie jej to podobac i mnie zostawi, wcale bym sie nie zdziwil, ale stara sie jak moze zrobic z tego zwiazku... Nie zawsze jej wychodzi, nie zawsze jeszcze potrafimy sie zrozumiec, czesto sa zgrzyty, ale jest ich coraz mniej. Czuje sie z nia coraz lepiej, ufam jej i pokladam wiele uczuc w jej osobie. Moze sie przejade, nie wiem. Narazie jest mi z nia bardzo dobrze, mimo chwilowych i przejsciowych trudnosci. Uwielbiam kiedy sie do mnie przytula, kiedy mnie glaszcze, kiedy moge ja pocalowac. Nic nie jest w stanie sie z tym rownac, poprostu NIC.
Troche sie na mnie zirytowala wczoraj, zrobilem jej malinke. I chyba okazala sie trwalsza niz przypuszczalem:)Bede musial jakos dzisiaj ja uladzic:)O....chyba sie nie gniewa, dostalem wlasnie SMS:)

A co pozatym ze trace glowe i rozsadek? Po staremu. Nauka lezy i kwiczy, czas ucieka a mnie nie chce sie za nia wziasc. Co ja poradze? Dzisiaj mam w planie Konstrukcje przyrzadow i urzadzen precyzyjnych, moze troche fizyki. Napewno zrobie dokumentacje do projektu z Delphi, i popatrze jeszcze w kod programu. Mam nadzieje ze uda mi sie obronic go jutro bezproblemowo. Kurcze... ciezko jest w tym semestrze, bardzo ciezko. Nie wiem w koncu co uda mi sie pozaliczac, a co zostanie na pozniej. Poza angielskim niczego nie moge byc w tym momencie pewien. Mam nadzieje ze moje niezaliczenia ogranicza sie do cwiczen z mechaniki i matematyki a wszystko inne uda sie pchnac z ocena przynajmniej 3. I niech mi Bog w tym pomoze, bo do tego trzeba cudu niemalze. Ale jak przezyje ten semestr. Wybaczcie okreslenie ale...KURWA, ALE BEDE SIE OPIERDALAL!!! Ufff... nie zdajecie sobie sprawy jaki tutaj jest sajgon. Jak go przezyje, bede dumny. I w nagrode kupie sobie jakas ekstremalna koszulke. Jakis pentagramik, moze walajaca sie krew....Jeszcze nie wiem, ale napewno cos takiego kupie. YEAH!!! Dobra,biore sie za dokumentacje, nie ma na co czekac...

myslak : :
sty 16 2004 66 wpis /Ale przynajmniej jest ciekawie/
Komentarze: 5

W sumie to nie mam pomyslu na napisanie tej notki. Robie ja po czesci, ze troche jednak mam do napisania, troche dlatego zeby nie bylo zastoju, troche dlatego ze dostaje kopy w pewna czesc ciala od pewnej osoby:) Brak pomyslu na notke ma swoje zrodlo (chyba) w zmeczeniu jaki mnie toczy od jakiegos czasu, no i z przeladowania glowy nauka. Nie mam poprostu wyobrazni, fantazji, niczego nie mam w glowie poza nauka. To jest dosyc ciezkie, ale jak bardzo okaze sie gdy wreszcie skonczy sie ten maraton. Tzn. skonczy na ten semestr rzecz jasna. Kilka dni minelo, a ja nie mam co napisac... Moge napisac ze dzisiaj zaliczylem kolokwium, oblalem kartkowke, oddalem projekt i ogolnie wyszedlem tak sobie na tym wszystkim. No i siedze i sie ucze. Jestem ciekaw jak wiele moze dac z siebie czlowiek, gdzie lezy jego granica wytrzymalosci psychicznej i fizycznej. Wydaje mi sie, ze my prosci ludzie mamy ja dosyc wysoko, tylko brak zaangazowania nie pozwala nam jej do konca wykorzystac. Przyszlo mi to do glowy przy rozwazaniu sposobu zycia jaki ostatnio prowadze. Wiem ze do krawedzi wytrzymalosci to ja mam lata swietlne, ale teraz juz nie czuje sie najlpiej. Brak snu, odpoczynku zarowno psychicznego jak i fizycznego daja o sobie znac. Monotonia, nie zaciekawe warunki do zycia czasem... A do tego brak blskich i po czesci teraz Marta. Ja wiem, obiecalem dac jej czas, zeby nauczyla sie w pewien sposob byc moja dziewczyna, zeby nauczyla sie okazywac emocje i uczucia. Ale ja teraz ich potrzebuje. Wiem, zachowuje sie jak baba, ale chcialbym wlasnie w ciezkiej chwili zeby sama bez powodu mnie przytulila, wykazala troche inicjatywy. Innymi slowy, pokazala ze jednak nie jestem dla niej kims zwyklym. To proste uczucie, chec wiedzenia o tym, ze jest sie kims niezwyklym dla tej drugiej osoby. A ja nie chce tylko SMS ktore o tym swiadcza, teraz chce fizycznej bliskosci, ciepla. Chociaz na chwile, potrzebuje zeby ona dala mi troche siebie... Nie wiem czy mam prawo tego wymagac, nie wiem czy to dobrze ze takie mam wrazenia. Moze to samolubne, moze dziecinne, niemeskie i jeszcze jakies tam. Ale ja chcialbym widziec z jej strony jakas inicjatywe. To by swiadczylo o tym ze jej zalezy. Ja w to wierze, ale czlowiek to taka dziwna istota ktora potrzebuje pokazania pewnych rzeczy. Psychika i te sprawy. Takie cos z jej strony, jak pocalunek, uscisk...cokolwiek...dodaloby mi sil i podnioslo na duchu...Ale ja sobie moge chciec...Dobra, zjezdzam na dol do kumpli po ksiazke...Padam na twarz...

myslak : :