Poniewaz zaistnialy dwa szczesliwe zbiegi okolicznosci pomyslalem sobie,ze napisze cos.Te zbiegi okolicznosci to upadek sieci w akademiku i zbyt zlozona jak na te chwile ksiazka. Jak na te chwile? Tak, jak sie skupie to cos powinienem z niej zrozumiec:) Narazie jestem po bardzo emocjonujacym i wyczerpujacym weekendzie. Zaczelo sie w czwartek kiedy to przyjechalem do stolicy. I na wejsciu niespodzianka - Krzysiek jest w Warszawie nie pojechal do domu. Jak sie pozniej okazalo podyktowane to bylo obecnoscia Karoliny w tymze miescie. Nic nowego. Marta sama zaoferowala sie, ze mnie odwiedzi. No kurcze! Sama radosc:) Ogolilem sie szybko, wzialem prysznic i bylem gotow. Dawno nie widzialem malutkiej, wiec ucieszylem sie niezmiernie. Udalo mi sie ublagac Krzyska zeby sobie poszedl na spacer a ja moglem nacieszyc sie Malutka w spokoju. W piatek poszedlem do tej nieszczesnej kregielni. Udalo sie wszystko ladnie zalatwic, teraz czekam na odzew ze strony "marketingu" tej firmy. Okaze sie co sa w stanie nam zaoferowac. W piatek tez widzialem sie z Marta, a jak by inaczej:) Jako ze mialem calutki dzien wolny, to posprzatalem w segmencie, coby sie ladnie wywiazac ze swoich obowiazkow:) No i jest malutka. Krzysiek nocowal u Karoliny, wiec ja liczylem na to, ze moze Marta bedzie nocowac u mnie. Jednak nie, nie chciala. Troche slabo, siedzialem i ogladalem "Daredevila":)A wczesniej z Marta w kinowce "Lilo i Stich". A w pokoju...cieszylismy sie swoja obecnoscia, cieplem cial, zapachem i tym "czyms" co towarzyszy mi za kazdym razem kiedy mysle o Marcie, kiedy ja czuje, jak jest blisko... Sobota to dzien calkiem udany, zwleklem sie przed 9, obejrzalem "xXx"(chala nieziemska!!!) i przyszla Agnieszka. Bardzo fajna wizyta, dawno jej nie widzialem, ciesze sie, ze przyszla mnie odwiedzic. Porozmawialismy sobie do 14, pozniej ja zaczalem sie zbierac do Marty. Mialem obiecany spacer, i mialem zamiar z tego skorzystac:) I co najlepsze, malutka dala sie namowic na nocleg u mnie.Super!:) Poszlismy sobie na tego spacera, fajnie tylko mrozno. Pozniej juz standard, najpierw obiadek i cos cieplego do picia (ziab na zewnatrz byl straszny) a pozniej do kinowki. Tym razem na "Cialo". A pozniej...brak mi slow, naprawde... Do spania zebralismy sie ok.4 nad ranem, ale lezec to lezelismy od 21:D Bylo cudownie, naprawde. I nie chodzi o to co sie dzialo. To akurat to co zwykle, ale sam fakt jak to wszystko sie odbywalo "...moj zapal, twoj zapach unosi sie w powietrzu...". Nie uda mi sie tego opisac slowami, za ubogi mam slownik. Ale jedno wiem - bylo niezwykle. Marta bardziej czula, ja bardziej luzny i ta wspaniala atmisfera miedzy nami obojgiem. Uwielbiam kiedy usypia mi na ramieniu. Coprawda za mocno to my sie nie wyspalismy bo raptem 4 godziny plytkiego rwanego snu, ale co przezylem to moje. Powolne sniadanie, zjedzone w radosnej atmosferze, i pozniej znowu lezakowanie z krotkimi przerwami do 15. Odprowadzilem Malutka do akadmika, wrocilem i... pusto tutaj. Siedze sobie, slucham muzyki, Krzysiek z Karolina. Fajnie jest, nie ma co. Jutro pierwszy dzien zajec, mam nadzieje ze ten semestr bedzie lzejszy od poprzedniego:)A we wtorek znowu u Marty!:)
np Soilwork - Figure Number Five