Komentarze: 0
Taaa...kolejna notka ktora moze sprzyjac komentarzom typu "Napisz cos wesolego!". Taki mam plan a co z niego wyniknie jak zwykle okaze sie w trakcie, wyobraznia lubi mnie ponosic. Dzisiaj mialem pomysla na to co napisac, ale jak zaczalem odpalac bloga to moj zapal znacznie zmalal, licze na to ze wzrosnie w trakcie pisania. I tylko zla muzyke sobie dobralem. Rhapsody jest bardzo dobre, ale nie odpowiada mojemu nastrojowi, jest za bardzo...energetyczna...zywa!O,wlasnie!Zywa, to dobre slowo... Dzisiaj kiedy chodzilem po Tesco wladowalem sie w polki z kislami. Niby nic, prawda? No wlasnie, ja nie wiem co mnie nalecialo ale przypomniala mi sie...(no a jakze...) Marta. A konkretnie chwile kiedy wspolnie op... sie znaczy zjadalismy takowe dobro. Ale nawet nie o ta konkretna sytuacje chodzi, raczej o caloksztalt. Te wszystkie wspolnie spedzone wieczory, atmosfera, wrocily moje odczucia. Glupia sprawa, nie? Jak czlowieka moze natchnac kisiel:-) Ale kazdy z nas pewnie ma takie "haczyki" w podswiadomosci ktore dotycza przeroznych przezyc... Mnie bardzo duzo kojarzy sie z muzyka. I to mnie dzisiaj tez spotkalo! Kiedy wrocilem z Tesco, zaczalem szykowac sobie sniadanie. Puscilem do tego troche muzyczki, a ze bylem wyjatkowo spokojny to dobralem cos pod nastroj - muzyka celtycka. Traf chcial ze bardzo, bardzo i jeszcze raz bardzo czesto wlasnie takie cos przygrywalo nam z Marta podczas spotkan. No to to mnie chwycilo za serce, powaznie...Czasem sam sie dziwie jak niektore rzeczy potrafie zmienic rytm bicica mojego serca (tutaj akurat sobie spowolnilo na chwile...).Generalnie to caly dzien byl do dupy, nie ma co. Byla Marta, ale zdarzylo sie cos niezwyklego, nawet to nie poprawilo mi humoru... Czuliscie kiedys tak przejmujacy smutek ktory niemal chce wyrwac sie z klatki piersiowej? Ciekawe uczucie, nie powiem, ale chetnie oddam komu innemu (tylko czy godzi sie innych tak nieprzyjemnie obdarowywac?).Smutek...Tak, to jest kluczowe slowo, ono bardzo dobrze do mnie teraz pasuje. Ja nie jestem zly, rozalony itp., to mi dawno minelo. Jestem smutny... Jak napisze to co mi chodzi po glowie, to pomyslicie ze jestem dziwny. I to bedzie racja, taki wlasnie jestem. Otoz, celowo teraz decyduje sie na samotnosc. Jest wiele przyczyn takiego stanu rzeczy, moglbym sie o nich rozpisywac do jutra. W kazdym razie ja swiadomie podjelem taka decyzje. Chcialbym takze rowniez pozbyc sie uczuc, ale tego nie da sie raczej zrobic. Wiec raczej naucze sie je ignorowac. Generalnie to mam ochote na autodestrukcje. Tak, wiem, to nierozsadne, glupie, niemadre i ogolnie dziecinne (plus kilka innych okreslen ktore kazdy moze sobie sam indywidualnie dorobic). Ale ja mam dosyc, od kilku miesiecy czuje sie fatalnie. Nie podoba mi sie ten stan wcale, chcialbym go jakos skonczyc. Nie ma szans na szczescie, nie umiem go sobie wyobrazic w innej formie niz byla. Pojdzmy wiec w druga strone, na te ciemniejsza, mroczniejsza gdzie wszystko ma czarny odcien. Nie od dzisiaj mam sklonnosci do "drugiej strony", mozna dac temu upust. Przyjaz, milosc, radosc...piekne, naprawde mi sie podobalo. Juz myslalem ze na trwale zagoszcze po jasnej stronie mocy. Do chwili...zawiodlem sie na takiej filozofii (BTW, jak bylem z Marta nawet zdecydowanie slabszej muzyki sluchalem...). Wejsc w cien, schowac sie do swojej nory-to jest to czego ja potrzebuje. Noc, cien, mrok, smierc, strach...wciaga, bardzo wciaga. Mialbym jeszcze wiele do napisania w tym temacie, ale teraz postaram sie wkleic dwa linki. Przeczytajcie sobie uwaznie te teksty:
http://www.darklyrics.com/lyrics/accept/predator.html#11
http://www.darklyrics.com/lyrics/icedearth/tributetothegods.html#1
Jedno wam powiem: zawiodlem sie, zniechecilem sie, to wszystko dookola to kupa gowna.
No to moze cos z bardziej przyziemnych spraw? Otoz skulem wczoraj ryjka, nie za mocno, ale dostatecznie zeby rano mnie suszylo. Przyjemnie bylo, bardzo dobra atmosfera sie w 705 zrobila. Brakuje mi takich spedow(ocieram sie o alkoholizm). Pozatym wszystko po staremu, uczyc sie nie chce, nic sie nie chce. Nawet w dupe podrapac. Za czesto ostatnio slysze mile i dobre rzeczy o sobie. Ludzie, upadliscie na glowy? Oczy niedomagaja? Nie wyciagac wnioskow o dniu na podstawie poranka. Poznac lepiej, zobaczyc wady...wtedy sie wypowiadac. I NIE MOWIC MILYCH RZECZY! Nie znosze tego... I szkoda tylko ze to co slysze nie jest prawda i nie ma przelozenia na rzeczywistosc...Heh...taki juz los. No nic, ide spac...Albo nie, zajrze jeszcze do Arka. Wiedzialem ze ten wpis bedzie do dupy...