Komentarze: 1
Jest czwartek wieczor,wlasnie skonczylem sie na dzien dzisiejszy uczyc...No dobra,prawie skonczylem.Jeszcze przejrze zszywke do metrologii i na dzisiaj koniec z nauka.Pozniej siegne po gazete albo "Harrego...".Mialem dzisiaj nawet udany dzien.Uczelnia to luzik, nie ma na niej narazie nic ciekawego. Ale pozniej bylem w kregielni, rozmawialem z odpowiednim czlowiekiem. Lubie rozmowy z kompetentnymi ludzmi. Na dodatek byl mily, rozmowny i budzil same pozytywne uczucia. Wiem juz prawie wszystko co jest mi potrzebne do zorganizowania wyjsc grupowych na te kregielnie. Pozostaje mi jeszcze sfinalizowac porozumienie, pobrac dofinansowanie z uczelni i... bowling:) Cieniem na dzisiejszy dzien kladzie sie niezbyt dobrze samopoczucie Marty i jej klopoty ze zdrowiem. Mam nadzieje ze malutka szybko sobie z tym poradzi i wroci do dobrej dyspozycji w najblizszym czasie, nie lubie jak cos jest nie tak z jej samopoczuciem albo zdrowiem.
I to w sumie wszystko. Nadal nie dzieje sie nic nadzwyczajnego...Zreszta patrzac z perspektywy czasu rzadko zdarza sie cos nizwyklego, takie zycie. Przeplata sie to wszystko w przedziwny sposob, rzeczy normalne codzienne z niezwyklymi. Gdyby na to spojrzec blizej to okaze sie jednak ze wszystko jest niezwykle...Ale nie chce mi sie wyprowadzac teraz na to dowodu, poprostu tak juz jest i koniec...Aha...albo nie...;)Nie bede juz na Krzyska wrzucal. Nie ma jaj. Koniec.