Archiwum 31 października 2004


paź 31 2004 102 wpis/Kicha/
Komentarze: 0

Mam troche przemyslen i checi zeby podzielic sie nimi z wami,ale nie wiem jak mi sie to uda,bo pracuje na laptopie braciszka i czuje ze zaraz mnie trafi szlag(korzystanie z takiej klawiatury moze jest i przyjemne,ale po wczesniejszym treningu...).Jestem dzisiaj:smutny,zly,rozalony,wkurzony.Kolejnosc dowolna.Na wieczor jeszcze sie rozsierdzilem do kompleetu.Chodzi o to...no tak,zakochalem sie.Najgorsza mozliwa rzecz jaka mogla mnie spotkac.Dziwne prawda,przeciez to takie piekne uczucie...Pewnie tak,pod warunkiem ze z wzajemnoscia.Fakty sa takie,ze wreszcie musialem sie przed soba przyznac do tego uczucia wzgledem Marty.Dlugo nie chcialem(nie bede tlumaczyl czemu)ale wreszcie musialem.Nazwanie tego zreszta i tak nic nie zmienia,to tylko chyba taka proba uporzadkowania tego wszystkiego co sie ze mna dzieje od ponad 6 miesiecy.To co przezywam nie zalezy czy jakos sobie pewne uczucia nazwe czy nie...Co gorsza
(tak,brak wzajemnosci to jeszcze nie koniec atrakcji)Marta nie rozumie mnie, nie akceptuje moich uczuc, czasem wrecz odnosze wrazenie ze wogole ich nie szanuje.Czy musze tlumaczyc jak to boli?Ale i tak...uczuc sie nie wybiera,a ta malutka...Brakuje mi slow,wiele sie dzieki niej nauczylem i mam nadzieje ze dalej bede uczyl(mam nadzieje ze odemnie tez cos wyciagnela) bo to naprawde wspaniala osoba.Powaznie...I tak sobie wlasnie zyje od kilku ladnych miesiecy.Teraz minela mi depresja,ale byl czas ze mialem ochote ze soba skonczyc.Smieszna(?)sprawa,nie chcialem zyc.Ale tak nietypowo, nie chcialem sie zabic(i nie chodzi o strach czy cos w tym guscie,raczej wzgledy powiedzialbym...hmmmm...rodzinno-uczuciowe) ale nie chcialem zyc, tak jak pewnej piosence, zeby ktos zatrzymal swiat a ja chcialbym wysiasc.Jakos teraz ciagne...Z tym wszystkim wiaze sie inna ciekawa rzecz.Niecaly rok temu mialem dziewczyne,przyjaciol,szczescie,chec do zycia,wiare w lepsze jutro,nadzieje...Teraz z tego wszystkiego nie zostalo mi nic.Robie sie chyba coraz bardziej zgorzknialy,przestalem wierzyc w dobre rzeczy,ze mnie cokolwiek dobrego jeszcze spotka.Patrze na to co pisze,i zastanawiam sie ile z tego rozumiesz.Nie znasz wszystkiego co dzieje sie w mojej glowie,nie masz pojecia nawet o polowie rzeczy ktore dzieja sie i dzialy sie.Staram sie to wszystko opisac w kilku zdaniach,ale wychodzi mi to raczej marnie.I w sumie to...dobrze.Pytania?Zawsze odpowiem.A to wszystko i tak ma sluzyc glownie mnie.Kiedys to przeczytam i pomysle sobie "Jaki bylem glupi".Aha...przypomnialem sobie,moj braciszek bedzie mial drugie dziecko(rzecz jasna,jego zona rowniez:))Przypomina mi to zasade rownosci na swiecie,ktos ma dobrze,ktos inny dostaje w dupe.I to by bylo na tyle dzisiaj.Jutro 1 Listopad...

myslak : :