Archiwum styczeń 2005


sty 26 2005 123 wpis/Dziwny dzien/
Komentarze: 0

Dzisiejszej nocy jestem tutaj przypadkiem,mialem wlasnie udac sie na pieterko mojego lozka i zaczac odpoczywac.Ale jakos...w kazdym razie jestem tutaj i pisze,jak zwykle nieskladnie i nie na temat,zaden.Chodzi mi dzisiaj po glowie sentencja,ze nie jest wazna pomoc przyjaciol a wiara w to ze te pomoc otrzymasz.Warto o tym pamietac...Chcialbym kiedys uslyszec ze wlasnie jestem takim czlowiekiem,na ktorym mozna polegac.W sumie:)juz raz cos takiego sie dowiedzialem,dzieki Magda:)Uslyszenie ze "...jestes przyjacielem na ktorym mozna polegac zawsze i wszedzie..."dodaje skrzydel.I pozwala wierzyc w to ze to co robisz ma sens,ze warto sie starac.W dzisiejszych czasach to chyba glupie,starac sie dla kogos nie wynoszac z tych staran zadnych korzysci.Byc na kazde zawolanie gdy ktos drugi cie potrzebuje.Umiec poswiecic siebie dla kogos.Nie mowie ze taki jestem,ale sie staram...
Chodza mi po glowie mysli o przyjazni,przyjacielach,o tym na kim polegac,jakim byc,co robic a czego nie.Tak sie sklada ze pojawil sie(niewiadomo skad,nie mam bladego pojecia)konflikt z Marta.Moze kiedys jak zmadrzeje to dowiem sie o co chodzilo...Ale nie o to mi sie rozbija,otoz...kurcze,dziewcze to przy calych swych zaletach ma rowniez pewna wade.A wada to jest zbytnia sklonnosc do unoszenia sie zloscia i pewnymi (nie mam pojecia jakimi) negatywnymi uczuciami.Brak jej cierpliwosci i stonowania.Ja tego nie rozumiem,nie umiem sie zloscic na kogos kogo lubie/bardzo lubie/szanuje/jest moim przyjacielem itp.Poprostu jest jakas blokada w glowie typu"Ten czlowiek zrobil dla mnie wiele dobrego/znaczy dla mnie wiele".Wogole...czymze jest wszystko co dobrego nas spotyka wobec kilku przypadkow jakichs nieporozumien czy kij wie czego?Po co pamietac cos zlego?Nie rozumiem,nie chce zrozumiec,nie bede rozumial.Wole byc tempakiem ktory jest caly czas nastawiony "in plus" wobec najblizszych nawet w chwilach gdy tym zdarzy sie sprawic przykrosc,niz bulwersowac sie o pierdoly.Ja wiem ze to tak "milo" sie wkurzyc,wyjechac komus od...niewazne kogo i generalnie ulzyc sobie.Sztuka powstrzymac sie przed tym.Pozatym...czlowieku ktory to czytasz:jestes idealny?Czy nie chcialbys aby pewne twe wystepki przeszly bez echa i czym predzej zaginely w mroku dziejow?Czy nie chcialbys aby pewne sprawki poszly w zapomnienie?Czy wszystko co robisz jest perfect?No wlasnie...wiec jak chcesz poblazliwosci to poblazaj.Chcesz zeby bylo milo?Staraj sie byc mily i dobry.Kij ze swiat ciagle przekonuje ze tak nie warto.Naprawde,dla najblizszych warto,dla takich "smiesznych" idealow jak przyjazn,milosc... Dla takich "pierdol"wlasnie...Czym byl bez bliskich?Nikim.Dlatego sie o nich staram jak moge.

myslak : :
sty 24 2005 122 wpis/Ciezko/
Komentarze: 0

Oj dawno tutaj nic nie napisalem.Zapominalem ciagle.Dzialo sie duzo, warto bylo to wszystko zapisywac. Zaczne od Wigili.Niby bylo to miesiac temu,ale dobre wspomnienia sa warte zachowania.W sumie to czulem sie fatalnie na wiele dni przed nia, czulem ze swiat nie bedzie. I tak wlasnie sie stalo,nie mam ochoty powtarzac wiecej takiego Bozego Narodzenia.Ale odzylem po nim.Z wigilii warto odnotowac zyczenia.Babcia zyczyla(bardziej sobie niz mnie) dozycia mojego slubu (kochana,prawda?),dzieci jak to dzieci,zyczyly dobrych rzeczy.Tata zyczyl spokojnego wkraczania w dojrzalosc i samodzielne zycie.Mama...wiecej cierpliwosci.Braciszek,zebym sie nie stresowal i spokojnie zyl.Ela...jej dzieki,w sumie zyczyla mi tego czego najbardziej mi brakuje:sukcesow w zyciu osobistym.Mam nadzieje ze to sie kiedys spelni.
Pozniej,to co sie dzialo po swietach,to opowiesc na dluuuugie zimowe wieczory.To samo sylwester,byl niezwykly.Wkraczalem w ten nowy rok naprawde w wielkim szczesciu.Tylko ze...no skonczylo sie dosyc szybko,wystarczylo 3 tygodnie uczelni zeby cala energia ktora posiadalem ulotnila sie w magiczny sposob.Teraz jest czas na nauke,brakuje go na inne rzeczy.Psuje wszystko co mi sie nawinie pod reke(osobiste sprawy,uczelnia jeszcze jako tako...).Czuje sie zle w swojej skorze,w swoim otoczeniu.Nie wiem czego mi brakuje...Nie wiem jak to nazwac,to jak sie czuje w srodku wymyka sie jakiemus rozsadnemu sklasyfikowaniu.Nie czuje sie dobrze,poprostu.Nie jestem spokojny,nie potrafie sie skupic,nie potrafie osiagnac jakiejs takiej wewnetrznej harmonii.I nic to by nie znaczylo,gdyby nie odbijalo sie na otoczeniu.Nie zebym sie tym przejmowal,generalnie wale to co sie dzieje dookola poza...tak,latwo sie domyslic ze Marta,rodzicami...Niby nie szkodze,niby nic nie robie takiego co mogloby komus zaszkodzic ale efekty tego jaki jestem widze po innych.I wcale mi sie to nie podoba.Najgorsze jest to,ze nie wiem jak temu zaradzic.Czuje w srodku siebie...kociol!Chce rozmawiac,chce miec do kogo sie zwrocic,wyrzucic to wszystko z siebie.Cos sie gotuje we mnie...I wszystko przez to psuje:(Jestem zly na siebie bardzo.Powiem szczerze:ta cala sytuacja...kurna.Poprostu potrzebuje pomocy i wsparcia.I zmiany srodowiska,z tymi ludzmi dookola(DS)daleko nie zajade.Nie w momencie kiedy czuje sie tak jak teraz.
Musze sie wziac w garsc.

myslak : :