Archiwum 24 grudnia 2003


gru 24 2003 56 wpis/Chcialbym wiedziec wszystko/
Komentarze: 1

12:50 to nie jest dobra pora na pisanie czegokolwiek.Jest za jasno, za duzo zycia wokol. Nie moge sie skupic tak jak w nocy, kiedy dookola cisza i spokoj. Ale ze chcialem sie tutaj dzisiaj wpisac, to musze o tej porze. Pozniej Wigilia, nie dalbym rady, a nawet gdybym dal to i tak nie mialbym na to ochoty, nie w taki wieczor...
Wracajac do wczoraj, przyszlo mi do glowy, ze moje problemy w znacznej czesci rozwiazalyby sie same, gdybym mial wiecej cierpliwosci. A ja niestety takiej cechy nie posiadam. Nauczylem sie byc cierpliwy, ale to jest wystepek przeciwko mojej naturze, ktora zawsze chciala wiedziec, umiec "juz!". I to jest bol, nie mam przez to spokoju. Wiele spraw, ktore zrozumialbym i pojal dostatecznie, potrzebuje czasu. A ja nie umiem tego czasu dac, i na goraco robie glupoty, ktore (patrzac z perspektywy czasu) okazuja sie zbedne. Jeden raz, jeden jedyny bylem tak naprawde cierpliwy. Kiedy czekalem na decyzje Marty... Teraz w sumie rozwazam moj brak cierpliwosci przez nia. Zastanawiam sie np.jaka ona ma koncepcje tego co ma sie dziac miedzy nami. Tylko po co? Moze to powinno samo wyniknac, moze to jeszcze jest za wczesnie na takie rozwazania? I wlasnie, cierpliwosci i wyczucia jak sie zachowac...Swoja droga tego drugiego tez mi brakuje, ale to opowiesc na inna bajke... Nie umiem dokladnie okreslic co sie dzieje w mojej glowie, nie zapisze tego. Licze w tym temacie na rozmowe z Ania. Czytasz to, szykuj sie:)Potrzbuje rady...
Osoba ktora by to czytala, moglaby pomyslec ze mi jest zle, albo cos mi nie pasuje. I to nie do konca jest prawda. Ja czuje sie szczesliwy, to stan permanentny, tylko chcialbym umiec poukladac w glowie to wszystko. Wiedziec jak do tego podchodzi Marta, jak ja powinienem podchodzic... I znowu nachodzi mnie ta natretna mysl, ze potrzeba na to wszystko czasu, i znowu moja natura buntuje sie, bo chcialaby wiedziec teraz a nie moze.
Jeszcze jedna kwestia, w sumie drobiazg ale sie nad nim dzisiaj zastanowilem: jak na caloksztalt moich relacji z Marta wplywa roznica wieku?Czy wogole ma wplyw...
Powiem szczerze: chcialbym dla niej znaczyc duzo.Nawet bardzo duzo (a kto by nie chcial...)... A nie wiem jak to jest. To jest ten problem ze ona nie ujawnia tego co czuje i mysli. A z zachowania moge w tym momencie odczytywac zupelnie inne podejscie od tego jakie chcialbym widziec wzgledem mojej osoby. No niestety, i'm only human, i czasem potrzebuje okazania uczuc. Chyba...tak mi sie zdaje... Tego ze ktos o mnie pamieta, mysli... Moglbym sobie bez tego radzic, potrafie tak zyc, ale sam. A w tej chwili to chyba jest tak, ze ja mam pamietac o tym, ze Marta o mnie pamieta. Bez oznak z jej strony ze tak jest. Ja mam pamietac ze jej zalezy, bez okazywania przez nia ze tak jest.

A moze ja wymagam za wiele???? Moze wlasnie nie widze tego jak Marta to okazuje? Moze ona robi to w takim zakresie ktory u mnie jeszcze jest niewystarczajacy? Przyznam sie, ze jestem do tego przekonany, ale chyba tylko dlatego ze mi na Marcie zalezy i chce wszystko interpretowac tak zeby wyszlo dobrze.

Tak czytam to wszystko...Ja to chyba naprawde nie wiem jak powinno byc miedzy dwojgiem ludzi. Wymagam rzeczy kosmicznych i niemozliwych. A ze nie mam odniesienia (sorry A., jestes zalosna...) to stwarzam cuda. Nie wymaze tego co napisalem powyzej. Niech to zostanie na dowod tego jakie chore mysli przychodza mi do glowy. Zapisalem dzisiaj same watpliwosci, nie dotknalem nawet tej dobrej strony wszystkiego co wiaze sie z Marta. Ale to nie oznacza ze jej nie ma. Jest i w dodatku dominuje. Ale chcialem wylac z siebie wszystkie watpliwosci i niepokoje. To mi pomaga kiedy na to wszystko popatrze.

Wylazi chyba ze mnie moja sceptyczna natura. Czesto przewija mi sie przez glowe mysl, ze Marta tak naprawde to wlasnie zaczyna widziec ze nie do konca dobra decyzje podjela zgadzajac sie byc ze mna. Przynajmniej ja zadaje sobie pytanie po co ona wogole to zrobila. Jest istota ktora wiekszosc chlopakow powitala z otwartymi ramionami.Dlaczego zdecydowala sie na mnie, osobnika z cala gama wad i przywar, nie przystajacego do otaczajacej rzeczywistosci? Szkoda gadac... Wcale bym sie nie zdziwil gdyby stwierdzila ze ma mnie dosyc w takiej formie znajomosci... No wlasnie, jak ja chcialbym wiedziec jak to wszystko jest...

myslak : :