Archiwum listopad 2003, strona 5


lis 06 2003 20 wpis/I po kolokwium.Czas na mechanike/
Komentarze: 0

Dzisiaj jestem zerem. Od ponad tygodnia zniegam do tej wspanialej liczby (BTW wiecie ze zero bardzo dlugo nie istanialo w matematyce?). Kolokwium do dupy. Wyniki na uczelni do dupy. Zycie prywatne do dupy. Humor do dupy. Wszystko ostatnio jest do dupy. Nie ukrywam mam bardzo zly humor i nie zanosi sie na lepszy. Pomimo calej odpornosci mojej psyche dzisiaj daje jej wolne, a co. Nie mozna przeciez caly czas zachowywac sie jak Iron Man, co nie? No wlasnie, to ja teraz wale wszystko w ucho, pozwalam sobie na przygnebienie, zly humor itp. Na rozliczenie sie z wlasnych bledow i wscieklosc na siebie przyjdze jeszcze pora. Teraz... teraz to ja chce jesc i musze sie uczyc...

myslak : :
lis 06 2003 19 wpis/Jeszcze tylko 2 dni.../
Komentarze: 1

Byc glupkiem jest prosto. Bardzo prosta rzecza jest powiedziec"Ale jestem glupi". Co ciekawe, przed chwila zdalem sobie z tego sprawe. To jest niezle usprawiedliwinie, takie bezbolesne.Dlaczego? Przeciez glupkowi wszystko ujdzie na sucho, w koncu jest glupi. Od czlowieka rozsadnego wymaga sie zastanowienia i przemyslenia wlasnego dzialania, glupek nie ma takiego obowiazku. Tak jest latwiej. Stan umyslowy zalatwia wszystko za czlowieka. Czesto mowie "Jestem glupi" ale to nie jest dobre. Po pierwsze nie jestem glupi, o nieeee!:) Ale lenistwo sklania mnie do wypowiedzenia takich slow. Zamiast wczesniej sie zastanowic, robie glupote. Bo to akurat nie jest tylko przywilej glupka:) Natomiast glupi czlowiek nawet nie bedzie wiedzial ze zrobil cos nie tak, dla niego to stan normalny. Przyznanie sie do tego ze jest sie glupkiem to paradoks: z jednej strony mamy dosc inteligencji zeby przeanalizowac wlasna osobe, a z drugiej brakuje nam pomyslunku jak cos wykonujemy i nie przemyslimy tego dobrze,co w konsekwencji prowadzi do bledu. O ile latwiej powiedziec wtedy "Ale jestem glupi" zamiast "Aha...popelnilem blad poniewaz....Musze sie zastanowic co zrobic aby wiecej to sie nie powtorzylo". Dobra, madry to ja jestem w teoretyzowaniu. To czasem pomaga dostac 4,5 z fizyki;) ale IRL raczej nie dziala. Bo gdyby bylo tak pieknie, to nie mialbym PO RAZ KOLEJNY serii dylematow pod tytulem "Kobieta". Nie ma latwo... Te cholerne uczucia. Zastanawialem sie dzisiaj przed snem(chyba troche ponad 4,5...) czy mi rzeczywiscie zalezy. I powiem tak: kur.....sko!!!!! Spokojnie i po kolei zastanowilem sie co ja takiego robie. Wyszly mi calkiem ciekawe rzeczy ktore moga byc dowodem na to ze kobiety maja moc zmieniania swiata:) Przeciez normalnie np. dzisiaj zwlekam sie z wyra 30 minut, ide zrec sniadanie pozniej siadam przed kompem i slucham muzyki. Ide na zajecia zrelaksowany, najedzony itp... Wczoraj zachowalem sie jak szwajcarski zegarek. 6:31 na nogach.6:40 po toalecie. 6:45 bylem przed DS. 7:00 bylem u Marty. 7:45 bylem juz na wydziale. 30 minut siedzenia i patrzenia sie w sciane. Kurna... ja normalnie jestem leniwy jak...Hmmm...leniwiec:) jesli chodzi o wytoczenie sie z akademika, czy chocby z domu. Do Marty jestem w stanie w srodku nocy zebrac sie i wyjsc, kiedykolwiek zeby tylko ja zobaczyc. Moglem wracac sobie komfortowo z rana pociagiem do domu, i siedziec tam juz od polowy piatku, czekam na nia do popoludnia, bo wiem ze powrot z nia sprawi mi wiele radosci. I tak mozna wyliczac huhu.... To nie sa wyrzeczenia, to mi sprawia tyle radochy...Kurna...uzalezniam sie i to strasznie mocno. Cos z tym trzeba zrobic. Mialem swego czasu, i zreszta mam do teraz obawy, czy nie minie mi za jakis czas to co mnie ciagnie do Marty, czy mi sie mowiac wprost nie znudzi. Czasem wrecz chcialem zeby tak sie stalo. Ale dzieje sie rzecz odwrotna: nie widze jej 3 dni i zaczynam wariowac delikatnie. To sie chyba nazywa tesknic. Teraz na pytanie czy mi zalezy (a padlo takie swego czasu...) pada jednoznaczna odpowiedz: T A K!!! Bede sie leczyl z tego znacznie dluzej niz z Agnieszki i Pauliny. Jednak to nie to samo...

And I danced and I pranced and I sang with them
All had death in their eyes
Lifeless figures they were undead all of them
They had ascended from hell

myslak : :
lis 06 2003 18 wpis/Siedze i nie mysle.Ucze sie ELO/
Komentarze: 0

Jest tuz przed 1 w nocy. Do lozka juz pora, ale zanim ja je zobacze na oczy to jeszcze minie troche czasu. W sumie to mozna podsumowac dzien. A ten byl....normalny. O ile mozna tak nazwac 4,5 godzinny sen, pobudke o 6:30 spacerek do Marty, opuszczenie 6 godzin zajec, nauke przez n-godzin i kolejne posiedzenie do 2 w nocy (jesli nie dalej)...No coz, norma... Wyrasta mi zab madrosci. Trzeci. Jade przez to na Panadolu zeby nie czuc bolu, kawie, zeby nie spac i jakims swinstwie zeby moc sie koncentrowac. Ale to i tak wszystko o kant dupy potluc bo ciagle mysle o Marcie. Nooo....dobra, moze nie ciagle, ale bardzo czesto. Szczerze mowiac, chcialbym juz wiedziec. Taka niepewnosc mnie rozstraja. Nie lubie tego. Uslyszec wreszcie raz a porzadnie "NIE" i zajac sie swoimi sprawami. Bylem szczesliwy dopoki nie mialem dziewczyny. Pozniej juz nie... Kiedy wyleczylem sie z Agnieszki, poznalem Marte. A teraz nie wiem, czy to dobrze... Jesli znowu mam sie meczyc to po co to wszystko? Czasem zastanawiam sie jak bedzie kiedys wygladalo moje zycie za jakis czas. Nie ma w tych wizjach zony, dzieci. Nie wierze iz moze mi sie cokolwiek w tym temacie udac. Ja wiem, moze za wczesnie na takie prognozy, ale ja tylko pisze co mi sie widzi:) Widze za to ze mam zajecia po uszy, pracuje i rozwijam sie. Szare, zwykle zycie... Coz, trzeba znac swoje miejsce w szeregu... Zaluje strasznie ze cos jest nie tak ze mna i nie umiem tego naprawic. Zalezy mi na Marcie jak na zadnej dziewczynie do tej pory. Nie jestem specjalnym romantykiem, ale slowa "przynosi mi radosc" sa jak najbardziej odpowiednie... Coz...ide dalej do ELO, moze nie bedzie tak strasznie na tym jutrzejszym kolokwium. Okaze sie...

myslak : :
lis 05 2003 17 wpis/Szalony tydzien/
Komentarze: 0

Co za noc...co za dzien...4,5 godzin snu.D o k l a d n i e ...Do 2 siedzialem i robilem sprawozdanie z mechaniki a pozniej rysowalem KZU.To drugie skonczone, to pierwsze potrzebuje jeszcze dopieszczenia.Pytanie po co ja wstalem o 6:30.Hmmm...zawsze tak wstaje, tylko ze dzisiaj po 10 minutach nie bylo mnie juz w akademiku. Bo to bylo tak, ze kolo 1:30 poczulem ze tesknie za Marta. I jakims nieznanym mi sposobem wpierd...wpadlem w dol emocjonalny. Bardzo gleboki. Tak gleboki, ze poszlo 6 SMS... Hmmm... szczerze mowiac, to malo brakowalo zebym o tej godzinie wybral sie na spacer na pewna znajoma ulice. Ale jako do tego nie doszlo. Pewnie dlatego ze Borek wytoczyl sie z lazienki i troche zajal mnie rozmowa... Przesapalem swoje, wstalem, umylem sie i poszedlem do Marty...Tak poprostu. Juz nie moglem, za duzo tego wszystkiego, chcialem ja zobaczyc. BARDZO chcialem ja zobaczyc. Fajnie wyglada z rana:) Oczywiscie w szlafroczku. Prozmawialem z nia niecale 30 minut, ale to wystarczylo zeby mnie podniesc na duchu. Tylko ze ona dopiero pozniej przeczytala SMS, a te byly hmmm...znaczace. I po poludniu doczekalem sie riposty na nie. I ech... kurwa za przeproszeniem. Czy cynizm, sceptyzm i pesymizm to dobry sposob na to zeby trwac w calosci? Nie wiem, ale w kontaktach z dziewczetami w moim przypadku jest nieodzowny. Poki siedzialem cicho, poki niedopuszczalem do siebie mysli ze moge sprobowac z Marta wszystko bylo OK. Tylko zmienilem podejscie, juz jest przedziabane. A przeciez ja wiem jakie mam powodzenie w pci przeciwnej... WRRRR!!! No nic, ja czekam na to znamienne slowo, a tymczasem spier... do elo, jutro kolos. I tak nic z niego nie wyjdzie, ale musze cos sie pouczyc...Hmmm... to o ktorej dzisiaj spac?A raczej jutro...No a poza tym rada mieszkancow DS chce zebym wstapil w jej szeregi. Czuje sie zaszczycony;) A tak powaznie to sie ciesze, bo Stefanio powiedzial ze potrzebny im jest czlowiek z sensem. No to kurna...:) Jak mam sie nie cieszyc?;) Ale nominacja to jedna rzecz, kolejna to byc wybranym;)No nic okaze sie...A tymczasem...Dance Of Death....

myslak : :
lis 05 2003 16 wpis/Nie wyrabiam/
Komentarze: 1

Zrobcie cos zeby Marta powiedziala....zeby sie zgodzila...zebym nie musial znowu....

myslak : :