Archiwum 28 listopada 2003


lis 28 2003 43 wpis/Jestem w domu/
Komentarze: 0

Piatek wieczor,siedze w domu przed kompem.Wlasnie pieszcze uszy piosenka Limp Bizkit - Behind Blue Eyes... Kto by sie spodziewal ze Fred i spolka nagraja taki nastrojowy numer (gitara akustyczna!!!!).Jak dla mnie bomba,podoba mi sie. Jak mi fajnie, jak mi dobrze. Wczorajsze niepokoje zwiazane z Marta poszly w kat. Nie oznacza to iz jestem uspokojony i wogole. Ale to co chodzilo mi wczoraj po glowie wywarlo chyba dobry skutek. Musze byc swiadom iz to moze sie skonczyc, nie moge byc niczego bardzo pewny. Agnieszki bylem i wiadomo jak to sie skonczylo. Wiec teraz tez nie bede. To po pierwsze. Po drugie musze zachowywac sie jak Krzysiek, a nie jak chlopak Marty. Musze byc soba, to cale wydarzenie wplynelo na mnie, zachowywalem sie inaczej. Ale dzisiaj juz byl lepiej. Byc soba, najwazniejsza rzecz. Ale dlaczego sie zmienilo moje zachowanie? Ano pewnie dlatego zeby byc "lepszym chlopakiem".Nie pytajcie, nie chce odpowiadac, to glupie. W kazdym razie, teraz bede soba i juz. A co najciekawsze wczorajszy nastroj Marty wynikal z bolacego brzucha. Tak wiem dramatyzuje i wyolbrzymiam, OK zgadzam sie... Dzisiaj to zupelnie nowy czlowiek. A i przebywanie z nia bylo znacznie przyjemniejsze wlasnie dlatego ze czula sie dobrze, ja czulem sie dobrze i zachowywalem sie tak jak napisalem wyzej (JA!!).Pozniej odwiedzila mnie w domu... Jak doceniam teraz wyposazenie swojego pokoju:) Jest znakomity do takiego spokojnego spedzania czasu we dwoje... I to wszystko w sumie z dzisiejszego dnia. Bo to ze na WF wymiotlem kilka razy to zaden ciekawy temat. Jeden wjazd, kilka ciekawych akcji w obronie (ten koles juz nigdy nie obnizy rak w moim poblizu!!!!:>>>>> jakis bloczek, jakas konterka. Standard. Najbardziej podobaly mi sie dwa threepointery. Dwa proste podania z Yankim po ktorych obronca nie wiedzial gdzie ma biec, spokojne przymierzenie...swishhhhh... He's on fire!!!!!...Zapomnialbym...dzisiaj ok. drugiej w nocy wybebolilismy jeszcze po butli piwa z Krzyskiem Z. K.N nie chcial dac sie namowic (wrocila latawica po 00:30 do DS). No to nie, plakac nie bedziemy:D Piwo OK, tylko troche mnie przed WF suszylo. Kawa zalatwila sprawe... Tylko jaka paskudna byla....Musialem lizaka zjesc zeby zabic ten smak:) A teraz udaje sie do swojego pokoju z mocnym postanowieniem nauczenia sie fizyki...Ciekawe co z tego wyniknie;)

myslak : :
lis 28 2003 42 wpis/Czas wrocic na do domciu/
Komentarze: 0

Piatek po poludniu.Za 30  minut wychodze na tramwaj. Jade do domu. Nie ciesze sie specjalnie z tego powodu, smutny tez nie jestem. Ogolnie to chyba jestem obojetny, tak mi sie cos zdaje. I tak bede siedzial na ksiazkami, wiec wielka mi roznica. Niech zyja kolokwia... Jutro podobno sa Andrzejki. "Podobno", bo jak dla mnie to nie istnieje. Taki zdehumanizowany i niekulturalny jestem. Pojade do Marty, ale tylko wtedy jesli dostane samochod... No wlasnie, bylem wczoraj u Marty. I nie wiem co sie dzieje... Moze ja zachowuje sie inaczej, moze zle to odbieram, moze Marta zachowuje sie inaczej... Nie wiem, wczoraj bylo dziwnie. Ona byla taka zamknieta w sobie, taka cicha i spokojna... Nie mozna bylo z nia porozmawiac... Bardzo podoba mi sie jej spojrzenie, ale ile czasu mozna sie w nie wpatrywac...Nie wiem, dziwnie to wszystko wczoraj wygladalo. Jakby miala mi cos za zle, jakby chciala sie odemnie odseparowac. Po co ja jestem jej wogole potrzebny? Nie jest ze mna "zeby miec spokoj", tak powiedziala. Niech mnie lepiej empatia zawiedzie, ale wydaje mi sie, ze zaczyna widziec iz nie zrobila dobrze. Widac moja magia dziala... Ech... zobaczymy co dalej bedzie... Ja czulem sie jej wczoraj niepotrzebny...:(

myslak : :