Archiwum 08 listopada 2003


lis 08 2003 23 wpis/Sen dobrze robi:)/
Komentarze: 0
Sobota rano. Wyjazd do Radomia. Niewyspanie. Powrot. Herbata. Dance Of Death... Nic ciekawego w sumie, ale chwilowo lubie swojego bloga i postanowilem sie wpisac. Ku potomnosci, lub ku zaspokojeniu jednego z przyziemnych instynktow jakie mna kieruja. Jeszcze nie doszedlem po co to robie. Po co tocze dialog z calym swiatem, a moze raczej, po co mi ten monolog skoro i tak nikt nie slucha? Coz, zycie zawiera w sobie wiele nonsensow. Dochodze powoli do wniosku ze moje wiecej niz niektorych. Martwi mnie jedna rzecz. Tfu... nie jedna, kilka, ale akurat ta wlasnie w tej chwili i juz od jakiegos czasu nie daje mi spokoju. Nie podoba mi sie to co przeczytalem od pewnej Agnieszki. Wiec  kobieto, do Ciebie teraz te slowa. Nie mam zamiaru o Tobie zapomniec, zastosowac sie do twoich slow. Mam w nosie to co napisalas, sam bede decydowal o tym kogo chce znac a kogo nie. Sam bede decydowal o tym jak mam oceniac ludzi, nikt nie bedzie mi tego dyktowal. Zwlaszcza sama zainteresowana osoba. Jestes przewrazliwiona, wiec tym bardziej nie mam zamiaru sluchac tego co starasz sie mi przekazac. Lubie Cie jaka jestes, kazdy robi glupoty, wiec tutaj nie ma wogole o czym dyskutowac. Swoja droga jestem ciekaw co takiego strasznego stalo sie ostatnio.Moze moglbym pomoc?
To taki maly wtret a'propos... Wokol sa ludzie ktorzy maja problemy, jedni mniejsze inni wieksze. Ale wydaje mi sie, ze jednak my jako mlodziez akurat nie mamy wielkich powodow do narzekan. Sa przypadki skrajne zyjace jak w raju, rowniez takie ktore los potraktowal strasznie okrutnie. Ale typowy przedstawiciel naszej generacji raczej nie powinien miec powodow do narzekan. Ludzie, zyjecie, lepiej lub gorzej. Macie znajomych, mniej lub wiecej. Uklada wam sie w zyciu lepiej lub gorzej. Wszystko zalezy od sytuacji. Ale nauczcie sie doceniac to co w zyciu juz macie. Nigdzie nie jest napisane ze bedzie latwo, lekko i przyjemnie. Nikt nie powiedzial ze wszystko sie uda, nawet pomimo wlozonego ogromnego wysilku. Nauczcie sie podchodzic do malych sukcesow i malych porazek z takim samym zaangazowaniem emocjonalnym. Docencie to ze macie wszystko na swoim miejscu , ze jestescie zdrowi, macie rodzicow. To wszystko dla wielu sposrod nas sa marzenia. Przyzwyczajamy sie do dobrego, i w ten sposob tracimy wiele z malych radosci zycia, nie doceniamy zwyklych, normalnych spraw biorac je za normalne i codzienne. A to blad. Szczesliwy ten, kto po przebudzeniu cieszy sie ze zyje. On umie docenic ten dar, ktory czesto pogardliwie oceniamy "co to za zycie...". Problemy? Sa od tego zeby je rozwiazywac. Ale jesli bedziemy stwarzac sobie demony, to mozna zapomniec o normanlym zyciu. Wtopilo sie kolosa? Trudno, od tego sie nie umiera. Zostawila Cie dziewczyna/chlopak? Stary... wokolo jest jakies 6 miliardow ludzi, napewno sie cos znajdzie. Owszem, i to i to poboli, ale w koncu przejdzie. Ale tego trzeba chciec! Kurwa, za przeproszeniem, kto ma dalej toczyc to cos kulistego, co nazywamy ziemia, jak nie wlasnie my, ludzie? Jesli bedziemy dalej topic sie w absurdzie i paranoi to nic z tego nie wyjdzie. Proponuje sie wziac za pysk i wyrwac z tej szarowki, chocby zakladajac kolorowe sznurowki:) Ludzie kochani, nie mozna sie poddawac, nie mozna plynac z tym szarym tlumem. Posluchajcie Children Of Bodom "Don't stop at the top". Jesli bedziecie patrzec na swiat z poziomu chodnika to niewiele z tego nam przyjdzie. Poszukajcie jakiegos wiezowca.
No i o malo co a wyszedl by mi manifest rewolucyjny:) Pozornie nie ma on nic wspolnego z rozwiazywaniem problemow. Pozornie, bo mi to sie wydaje, ze maly problem przytlacza malego czlowieka. Jesli ktos czuje w sobie sile, moc, potrafi poradzic sobie z wieloma sprawami. Ale tego trzeba sie nauczyc, a znajac lenistwo naszego narodu...coz... Powodzenia...

 

myslak : :