Archiwum 07 listopada 2003


lis 07 2003 22 wpis/Juz jestem w domciu/
Komentarze: 0

No... to ja juz jestem w domu. Kurcze, dziwny jestem. Moje dzisiejsze wrazenia mnie dziwia i to poteznie. Marta zostaje na dluzszy czas w Warszawie. I tak jak ja wracam (chyba) za tydzien do domu to ona tam zostaje. To pierwszy raz od poczatku roku akademickiego kiedy nie bedziemy jechac razem. I ja od razu pomyslalem o tym, zeby zmienic sobie rozklad jazd tak zeby moc z nia wracac. Nie wiem czy sie nie myle, ale moje poczucie ze chce byc blisko niej jak tylko czesto moge i kiedy moge wzrasta coraz bardziej. Jestem w stanie mu sie przeciwstawic, ale sam fakt zaistnienia czegos takiego dziwi mnie dosyc mocno. Jak ta dziewczyna na mnie wplywa. Na przyklad dzisiaj. OD kilku dni lazilem struty, porozbijany psychicznie i fizycznie doszczetnie. 2 godziny(!!!) jazdy w autobusie z tym przeslicznym i uroczym zjawiskiem wystarczyly aby postawic mnie na nogi. Ona jest...niesamowita... Ja nie wiem co zrobie jak wreszcie dowiem sie o jej decyzji...Oh... bede smutny, bede bardzo smutny... Hmm... bede chcial mordowac, bede zly, bede zakazal atmosfere wsciekloscia... Ja nie chce tego doczekac. Ale no nic... Jak napisala w jednym z komentarzy monika "zawsze mija..." Zgadzam sie z Toba. Ale to boli i przeszkadza. Co tam wiecej...Siedze sobie wlasnie w domku, jak widac rozmyslam troche o Marcie. Kurcze, slabo bo Daniel bedzie dopiero w niedziele wieczorem... No nic, odwiedze w zwiazku z tym Anie, pozniej Kasie. Uciesza sie mam nadzieje, bo ja sie stesknilem za nimi. Kasi strasznie dawno nie widzialem. A i z Ania chce pogadac wreszcie dluzej i oko w oko....Ciii... "Dance Of Death".... co za dzielo.... Wlasnie, jesli chodzi o muzyke... Podobno widac jak robie postepy w grze na wiosle. Cudnie, poprostu cudnie, bo czasem czuje przeplywajacy przez moje palce strumien ktory przez brak umiejetnosci nie moze znalezc ujscia w tancu na gryfie. Ale to sie zmieni, naucze sie. Strasznie podoba mi sie akompaniowanie Borkowi. "Fear Of The Dark" jak to zajebiscie brzmi na dwie gitary!!!!!No, okazalo sie slusznym wyjsciem pozostanie w DS podczas laboratorium z mechaniki. Caly moj zespol pozegnal sie z cwiczeniem. Hmmm...kolorowo sie robi. Zajecia moge chyba juz uznac za niezaliczone, choc ich jeszcze nie skreslilem. Postaram sie, ale nie wiem jak to sie skonczy...kurna, ze tez musieli nam zmienic prowadzaca...I to tyle na dzisiaj. Teraz uszczesliwie ludzikow sms-ami:)

myslak : :
lis 07 2003 21 wpis/Dzien przed Koza.Nie spotkam sie...
Komentarze: 0

Dokladnie tak. Polozylem lache na zajecia z Koza. Mam to delikatnie mowiac w nosie. Zaliczy sie (moze) kiedy indziej. Wogole...Obejrzalem przed chwila filmik "Finding Nemo". Nie ukrywam, podobala mi sie bajka. W sam raz na dobranoc, taka kolorowa, fajna i smieszna z happy endem na dodatek. Bardzo jestem zadowolony. A jutro do domu... Rzecz jasna z Marta. I teraz maly powrot do komentarzy pewnej osoby co do moich wpisow. Po pierwsze: nie chwal mnie, bo przestane sie starac:)...Po drugie: to nie jest zaden duel ani competition "kto ma sie bardziej starac". Ja jestem jaki jestem wobec ludzi, bo to wyplywa z mojej natury, a nie dlatego ze chce zaskarbic sobie ich sympatie. Skoro zabiegam w pewien sposob o Marte, to znaczy ze tak mi sie podoba i tak chce. Skoro dzwonie, sms-uje, bywam, pomagam to znaczy ze mi to sprawia przyjemnosc a jej nie przeszkadza. Bo najwazniejsze "Nie szkodzic". I nie bede uprawial zadnych zabaw w stylu "dobra, ja przestane, teraz to niech ona sie stara". To nie bylbym ja, to by mi sie nie podobalo. I bez urazy, ale kobiety to sa bestie o ktore trzeba jednak sie starac. Tak wiem, mowi sie o uprawnieniu, feminizmie itp. A ja na to mowie: gowno prawda!!! Swiat musialby stanac na glowie zeby zapanowalo rownouprawnienie. Kobiety moga sobie o tym krzyczec itp.ale nigdy zaden mezczyzna nie dorowna w pewnych sprawach kobietom, ani na odwrot. I tak samo pewne zwyczaje sie nie zmienia. Wiekszosc zwiazkow bedzie powstawala przez to, ze to FACET bedzie zapier.... z wiechcia chwastow do dziewczyny a nie na odwrot. To on bedzie ja odwiedzal, to on bedzie mial inicjatywe. I nic tego nie zmieni. TO FACET BEDZIE SIE STARAL!!! Tylko taki moj maly dodatek: ja tego nie robie bo taka jest tradycja. Ja robie to z takiego powodu, ze gdybym przestal to Marta nie ciagnelaby tego w takim samym stopniu. Poprostu mnie bardziej zalezy, i to ja staram sie jak najwiecej miec z jej osoby... A ze jestem bestia ktora lubi miec dobrze (czyt. obcowac z Marta), to pracuje na to. Jesli przestane, skonczy sie dobre. Tak to w skrocie i prosto wyglada. Sedno sprawy jest skomplikowane itp. ale nie chce mi sie go wyjasniac. Od tego sa psycholodzy. Ja tylko robie to co uwazam za sluszne i prowadzace do mojego zadowolenia. Przynajmniej na krotka mete... Ale wrocmy do dnia dzisiejszego. Kolokwium wiadomo jak poszlo... Od jakiegos czasu nie mam najlepszego humoru z powodu moich wynikow w nauce. A sa one mowiac delikatnie, srednie. Wkurza mnie to, bo ja sie staram i sporo sie ucze. Przygnebia mnie sytuacja w ktorej ja zasuwam jak bury osiol na n-frontach i wyrabiam na te 3, a Marta np. dostaje 15/15 ze tak to przedstawie. Ciesze sie niezmiernie ze tak jej dobrze idzie, ale zaluje ze sam tak nie umiem. Zazdroszcze jej. Zastanawialem sie czy to ja jestem taki slaby czy cos innego ma na to wplyw. I jak to zwykle wychodzi, prawda jest posrodku. No bo to raz, ze Marta jest odemnie zdolniejsza. Ale dwa, ze ja na ten przyklad na analogicznym I sem. mialem 11 przedmiotow (przy jej 7, ze bede sie poslugiwal jej przykladem, ale rzecz jest ogolna i dotyczy wielu wydzialow i uczelni). I tak jest caly czas. Ksztalca mnie wszechstronnie. Strasznie wszechstronnie. I na kazdym z przedmiotow wystawiaja wysoko poprzeczke. I to jest ten bol. Nie ma jednego bardzo waznego przedmiotu, kilku mniej i jakiegos do zaliczenia usmiechem. Wszystkie kosza rowno z gleba. Wszystkie mozna uwalic rownie latwo. No a pozatym...hmmm...Jakos nie moge pozbyc sie wrazenia, ze jednak PW....hmmm... daje mi w kosc. Wiec tak to jest, jestem glupi, i zarazem uczelnia pokazuje lwi pazur. W dodatku dziekan zarzadzil przycisniecie studnetow aby podniesc poziom. Wiwat... Ale nic to, rozpi....walimy to!!! Mam nadzieje, ze moje podle samopoczucie juz sobie poszlo. Na kilkadziesiat godzin zamilkla we mnie ta struna zycia. Bylem jak roslinka.... Ale teraz...hmm.... zaczyna drgac, czuje jak budzi sie do zycia. Czas sie wziac w garsc... A rozruszam ja tym

Then they summoned me over to join in with them
To the dance of the dead
Into the circle of fire I followed them
Into the middle I was led 

Hail Heavy Metal Revolution!!!

myslak : :