33 wpis/Chcialbym juz byc w Warszawie/
Komentarze: 0
Siedzialem wczoraj w nocy w swoim ulubionym fotelu.Bylo juz po polnocy,ja wlasnie kilka minut wczesniej skonczylem sie uczyc. W sumie to moglem juz isc spac. Odlozylem na bok wszystkie notatki, wyciagnalem nogi, zgasilem swiatlo. Lubie czasem tak siedziec, moge wtedy spokojnie pomyslec, dac odpoczac umyslowi. Moje mysli skierowaly sie na Marte... Zaczalem sie zastanawiac jaki bedzie final calej historii. Nie wiem jak bardzo rozbudowana jest moja empatia i instynkty,ale mimo to postanowilem zdac sie na nie. Zbierajac wszystko do kupy, probujac tym razem zaufac podswiadomosci staralem sie wyczuc jak to wszystko sie skonczy. Ja wiem, ten caly opis wyglada smiesznie, ale ja nie bylem w sumie w stanie wczoraj logicznie myslec:)Caly dzien nad fizyka zrobil swoje. Posiedzialem tak moze godzine... Nie jestem wesol po tym co przyszlo mi do glowy. Tutaj juz naprawde nie ma powodow do optymizmu. Wszystko dookola zdaje sie mowic "Juz po wszystkim". Malo zabawne... Gdzies tam po cichu w srodku liczylem ze cala historia zakonczy sie pomyslnie... Zawsze zostaje szansa, ale marnie to widze. Naprawde, zle mi z tym. Moze tego nie widac, ale przygnebia mnie to juz wszystko. Wydawalo mi sie, wydaje sie nadal, ze Marta to taka dziewczyna ktora ma wszystko czego mi potrzeba. Jednak ja posiadam za duze braki aby spelnic jej wymagania. To tez nie jest za wesole...
Dodaj komentarz