lis 25 2004

114 wpis/Nieszczesliwy/


Komentarze: 2

Taki wlasnie teraz jestem, bardzo nieszczesliwy. Zaczelo mi sie to w niedziele i trwa do dzisiaj. Tak juz mam od kiedy mnie Marta zostawila, wpadam coraz glebiej w dola (jak dlugo to moze trwac, gdzie jest dno?) z okresowymi przejsciowymi stanami lepszego samopoczucia. Nie wiem czy o tym pisalem, ale nie widze swojej przyszlosci. Czuje bezsens wszystkiego co robie, nie mam nadzieji, wszystko jest szare. Nie mysle w przod, skupiam sie na dniu jutrzejszym, nie robie nic co mogloby mi przyniesc korzysci w przyszlym zyciu. Jest zle, czuje sie fatalnie. Wegetacja, to chyba dobre slowo... Nie odczuwam radosci, nie odbieram dobrych wrazen, jestem kompletnie wyprany... Tak trwa to juz 8 miesiac... 8 miesiecy temu zostawila mnie Marta, od tamtej pory cierpie, tesknie, smuce sie, odczuwam rozczarowanie, zawod, zal...Tak wlasnie wyglada moje zycie, jest maksymalnie nieuporzadkowane, powoli zegnam sie ze studiami, jest z nimi bardzo zle. To wszystko sprowadza mnie na skraj... Nie wiem czego moge sie jeszcze spodziewac, ale jesli nie wydarzy sie nic co zmieni moj obraz swiata bedzie zle. W dodatku... empatia nie nalezy do silnych stron Marty, w takiej sytuacji jaka wlasnie przerabiam daje mi to niezle w kosc bo zostalem sam ze swoimi problemami. Nie mam tutaj nikogo bliskiego poza nia z kim moglbym porozmawiac, zwierzyc sie, otrzymac troche otuchy i ciepla. A nadeszly takie czasy w ktorych nie umiem sobie poradzic sam, potrzebuje pomocy... Niestety po raz kolejny zwykle prozaiczne zyciowe sprawy sa wazniejsze odemnie. Przyzwyczailem sie do tego ze przegrywam na kazdym froncie, ze wszystkim i wszystkimi. Nie, nie mam nikomu tego za zle. Jestem tylko smutny ze tak nisko sie znajduje. A chcialbym byc dla kogokolwiek wazny, jednak narazie to pobozne zyczenia...A Marte kocham, poprostu.

Nie pamietam kiedy ostatnio pisalem tak wczesnie cokolwiek, teraz jest dobra okazja bo nie ma Krzyska. To bardzo dobrze, moge sie spokojnie skupic nad klawiatura. Czuje ze zbliza sie koniec mojej weny, z codziennych spraw przezylem ciekawa awarie pradu w Warszawie.Aha... i jesli to czytasz, prosba: zostaw po sobie slad ze tutaj byles/as. Komentarz, cokolwiek, to tak dla mnie. Z gory dzieki.

myslak : :
nobody_important
25 listopada 2004, 22:34
wiesz po prostu trzeba znaleźć kogoś, wyspowiadać się mu, mieć ta osobę blisko siebie. chociaż to zawodzi. bo ta osoba nigdy nie będzie Tą Osobą, i to boli, że siedzi obok Ciebie kto inny niż Ona - w moim przypadku On. i jeśli to naprawdę była Ona, to nawet po 10 latach może boleć. ja też mam raz - dwa razy czasami trzy czy cztery na miesiąc, że wspominam, przeszłość powraca, i jest tylko ból, smutek i niemożność wszystkiego. i czuję się taka bezradna, po prostu tylko usiąść i nic nie robić, płakac, patrzyć się tępo w ścianę i nie myśleć. ale zamiast tego serce - czy też umysł jako że myśli - nie daje spokoju ciagle każe myśleć, wysilać się i wspominać, jak było dobrze, jak byłoby pieknie gdyby wróciło. ale nie można wrócićdo przeszłosci, bo Ktoś zamknął nam drzwi, nie chce nas wpuścić do tamtego co było... a klucz zniknął... ale życzę Ci żebyś go odnalazł...
nobody_important
25 listopada 2004, 22:28
ja zoastawiam ślad, wiem jak boli, przeżywałam to 4 miesiące. w wieku 13 lat. wiem nie można tego porównać, ale mnie strasznie bolało, naprawdę, codzienne łzy, codzienny brak wszystkiego, brak każdego, po prostu nic. pustka totalna. i znów to powraca. ten sam chłopak. po 2 latach... nie wiem czemu tak jest ;(

Dodaj komentarz