lis 06 2003

19 wpis/Jeszcze tylko 2 dni.../


Komentarze: 1

Byc glupkiem jest prosto. Bardzo prosta rzecza jest powiedziec"Ale jestem glupi". Co ciekawe, przed chwila zdalem sobie z tego sprawe. To jest niezle usprawiedliwinie, takie bezbolesne.Dlaczego? Przeciez glupkowi wszystko ujdzie na sucho, w koncu jest glupi. Od czlowieka rozsadnego wymaga sie zastanowienia i przemyslenia wlasnego dzialania, glupek nie ma takiego obowiazku. Tak jest latwiej. Stan umyslowy zalatwia wszystko za czlowieka. Czesto mowie "Jestem glupi" ale to nie jest dobre. Po pierwsze nie jestem glupi, o nieeee!:) Ale lenistwo sklania mnie do wypowiedzenia takich slow. Zamiast wczesniej sie zastanowic, robie glupote. Bo to akurat nie jest tylko przywilej glupka:) Natomiast glupi czlowiek nawet nie bedzie wiedzial ze zrobil cos nie tak, dla niego to stan normalny. Przyznanie sie do tego ze jest sie glupkiem to paradoks: z jednej strony mamy dosc inteligencji zeby przeanalizowac wlasna osobe, a z drugiej brakuje nam pomyslunku jak cos wykonujemy i nie przemyslimy tego dobrze,co w konsekwencji prowadzi do bledu. O ile latwiej powiedziec wtedy "Ale jestem glupi" zamiast "Aha...popelnilem blad poniewaz....Musze sie zastanowic co zrobic aby wiecej to sie nie powtorzylo". Dobra, madry to ja jestem w teoretyzowaniu. To czasem pomaga dostac 4,5 z fizyki;) ale IRL raczej nie dziala. Bo gdyby bylo tak pieknie, to nie mialbym PO RAZ KOLEJNY serii dylematow pod tytulem "Kobieta". Nie ma latwo... Te cholerne uczucia. Zastanawialem sie dzisiaj przed snem(chyba troche ponad 4,5...) czy mi rzeczywiscie zalezy. I powiem tak: kur.....sko!!!!! Spokojnie i po kolei zastanowilem sie co ja takiego robie. Wyszly mi calkiem ciekawe rzeczy ktore moga byc dowodem na to ze kobiety maja moc zmieniania swiata:) Przeciez normalnie np. dzisiaj zwlekam sie z wyra 30 minut, ide zrec sniadanie pozniej siadam przed kompem i slucham muzyki. Ide na zajecia zrelaksowany, najedzony itp... Wczoraj zachowalem sie jak szwajcarski zegarek. 6:31 na nogach.6:40 po toalecie. 6:45 bylem przed DS. 7:00 bylem u Marty. 7:45 bylem juz na wydziale. 30 minut siedzenia i patrzenia sie w sciane. Kurna... ja normalnie jestem leniwy jak...Hmmm...leniwiec:) jesli chodzi o wytoczenie sie z akademika, czy chocby z domu. Do Marty jestem w stanie w srodku nocy zebrac sie i wyjsc, kiedykolwiek zeby tylko ja zobaczyc. Moglem wracac sobie komfortowo z rana pociagiem do domu, i siedziec tam juz od polowy piatku, czekam na nia do popoludnia, bo wiem ze powrot z nia sprawi mi wiele radosci. I tak mozna wyliczac huhu.... To nie sa wyrzeczenia, to mi sprawia tyle radochy...Kurna...uzalezniam sie i to strasznie mocno. Cos z tym trzeba zrobic. Mialem swego czasu, i zreszta mam do teraz obawy, czy nie minie mi za jakis czas to co mnie ciagnie do Marty, czy mi sie mowiac wprost nie znudzi. Czasem wrecz chcialem zeby tak sie stalo. Ale dzieje sie rzecz odwrotna: nie widze jej 3 dni i zaczynam wariowac delikatnie. To sie chyba nazywa tesknic. Teraz na pytanie czy mi zalezy (a padlo takie swego czasu...) pada jednoznaczna odpowiedz: T A K!!! Bede sie leczyl z tego znacznie dluzej niz z Agnieszki i Pauliny. Jednak to nie to samo...

And I danced and I pranced and I sang with them
All had death in their eyes
Lifeless figures they were undead all of them
They had ascended from hell

myslak : :
monika
06 listopada 2003, 08:31
nie przejmuj się-przejdzie ci-zawsze przechodzi:(

Dodaj komentarz