Archiwum grudzień 2003


gru 28 2003 58 wpis /Jak to jest "zakochac sie"???/
Komentarze: 1

Cztery dni probowania dostania sie na BLOG.Moze to i lepiej, nie rozdrabnialem sie przynajmniej. A i niewiele sie dzialo.Co moze dziac sie w swieta,zwlaszcza jak przesypia sie pol doby?:)Swieta, swietami, poszly sobie juz. Pozostawily jak zwykle niedosyt ze tak krotko, ale takze zadowolenie z tego co sie w czasie nich dzialo. To ze widzialem sie z rodzina, spedzilem z nimi milo czas... Nie do przecenienia... W drugi dzien swiat wybralem sie Ani i Magdy w odwiedziny. Moje kroki skierowaly sie najpierw do tej drugiej, trzeba bylo ustalic co, gdzie i jak z prezentem na Ani urodziny. Porozmawialem z Magda przez chwile na temat Marty, nie udalo mi sie przedstawic dokladnie tego co mnie gryzie, to raczej byl skrot... Magda doradzila cierpliwosc... Pozniej zebralismy sie i za kilka chwil pukalismy do drzwi Ani... Zgodnie z oczekiwaniami siedzial tam Daniel... Czasem zastanawiam sie, co tak naprawde siedzi w glowie Ani i jaki naprawde ma stosunek do Daniela. Potrafi byc dla niego szorstka, by za chwile dawac sie obejmowac... Intrygujace, ale rozumiem ja, tylko tak chcialbym umiec nazwac to slowami, ale rozumiem jak najbardziej. Ani Magda ani Daniel nie pobyli za dlugo, zostalem sam z Ania. Nie ukrywam, czekalem na to, chcialem sie poradzic co powienienem zrobic w zwiazku z Marta. I nie chodzi o to, ze nie umiem poradzic sobie z tym wszystkim. Ania zna Marte o wiele dluzej odemnie, pozatym posiada umiejetnosc oceny innych ludzi i ich zachowan, dysponuje empatia o ktorej ja moge tylko pomarzyc. Wogole jest lepszym odemnie psychologiem i znawca ludzkich zachowan. Wlasnie dlatego postanowilem przedstawic jej to co lezy mi na sercu, i zapytac jak mam sobie poradzic. I nie zawiodlem sie, jak zwykle potrafila mi ulatwic zycie. Tylko ze jej rada i Magdy hmmm... troche sie nie zgadzaly:)Nie trudno jednak domyslec sie kogo bardziej posluchalem. Choc przyznam ze bylem wczoraj blisko odstapienia od pomyslu ale o tym za chwile... Posiedzialem u Ani do momentu w ktorym zwalila jej sie na glowe kupa ludzi z alkoholem. Uznalem wtedy ze to dobra pora aby udac sie do domu, zwlaszcza ze byla 21:30, do domu daleko a na zewnatrz ciemno i zimno... w dodatku mam troche pod gorke:) Dotarlem zu hause ok.22. Wyslalem Marcie "od reki" SMS ktore chyba troche je zaniepokoily, a ja tylko chcialem dac znac ze musze porozmawiac. Nie ma to jak moj rozmach i talent do budowania napiecia...:) Sobota to zakupy prezentu. Dziewczyny (Ola, Magda) spisaly sie na medal. Nie marudzily (za dlugo), w miare szybko sie decydowaly(taaaa...) i mialy cale stada pomyslow (taaa...) :D.Ale skonczylismy nawet,nawet... pora odpowiednia, nie ma co. Spodziewalem sie gorszych przejsc.Reszta dnia bez historii, to tylko czekanie kiedy bede mogl pojechac wreszcie do malutkiej. I jest! Okazalo sie ze moge pojechac tam wczesniej niz bylo w planach.JUPIII!!!:)Szybka jazda (w granicach rozsadku rzecz jasna:)) i jestem. Wchodze do przedsionka, odwracam glowe i widze moja Radosc:) W tym momencie... ah... co duzo mowic,zostalem rozbrojony, doslownie, wszystko polecialo precz, liczylo sie tylko ze Marta jest blisko. Kiedy czuje ja obok, zapominam o wszystkim co zle. Patrze w jej oczy, usmiech... brak slow, naprawde brak slow... Taki jeden wieczor to jak swieta, urodziny i wakacje w jednym. Siedzielismy, rozmawialismy...ekhmm.. no i tak dalej;) Pozniej poszlismy na spacer, potrzebowalem takiego dotlenienia, a spacer W NOCY i Z MARTA to sama przyjemnosc. Nie zabraklo nawet tak oklepanej czynnosci jak podziwianie gwiazd (oczywiscie bez zbytniego romantyzmu:))). Caly ten czas nie moglem zrozumiec jak ja moge miec jakiekolwiek pretensje do tak kochanej istoty. Tylko ze...no wlasnie, wiedzialem ze jak z nia nie porozmawiam to pozniej tez bede mial problem... Wrocilismy i zaczela sie rozmowa. Balem sie troche ze opowiem to wszystko nie tak jak powinno byc, inaczej to opowiem niz mam w glowie, ze nie bede potrafil ubrac w slowa swoich uczuc i mysli. Chyba jednak sie udalo, zwlaszcza ze bardzo podobnie myslimy, a i Marta potrafi rozumiec mnie jak malo kto (nie zawsze, ale potrafi;) Klu rozmowy okazalo sie stwierdzenie Marty "Chyba potrzeba czasu". Tak! Dostaniesz go! Masz moje pelne zaufanie, zwlaszcza ze potwierdzasz moje domysly. Nie ma problemu, jestes kochana...:) Pozniej po(siedzielismy)/lezelismy jakis czas troche rozmawiajac, troche nie i trzeba sie bylo zbierac do domu. Ech... to zawsze jest bol, ale co zrobic... Ale to nie problem, to naprawde NIE JEST PROBLEM!:) Widze sie z malutka dzisiaj, bedzie fajnie. Mam wspaniala dziewczyne.

myslak : :
gru 28 2003 57 wpis /Marta :*/
Komentarze: 0

Od dzisiaj bede cierpliwy jak skala.Obiecuje.Bede tak cierpliwy jak tylko cierpliwym mozna byc.Dostalem wczoraj nauczke, wstyd mnie ogarnal za wszystkie mysli o Marcie... Dostalem wczoraj wieczorem kilka SMS... Nawet nie potrafie wyrazic tego jak mi jest glupio. One,moze nie jednoznacznie ale jednak, wskazywaly na to iz moje wczorajsze i wczesniejsze rozmyslania nie maja podstaw. Te dotyczace jej stosunku do mojej osoby. Bo okazuje sie... teraz to powinienem zapamietac, zapisac sobie na kartce, wyrzezbic w kamieniu, cokolwiek, ze znacze dla niej cos wiecej... A to, ze mi tego nie okazuje co chwila wynika tylko z jej charakteru, co nie znaczy ze w srodku jest tak samo. Jak mawial pewien lis "...najwazniejsze jest to czego nie widac...".Musze nauczyc sie o tym pamietac.

Nie ukrywam, mam do niej slabosc. Takim jednym SMS potrafi zniszczyc wszystkie zle mysli w mojej glowie, sprawia ze nie istnieja. Sam sie sobie dziwie... Wyglada na to, ze bede sie musial nauczyc paru rzeczy na nowo a'propos bycia z dziewczyna. No coz... lubie sie uczyc, zdobywac nowe umiejetnosci. A bedzie mi tym latwiej, ze wlasnie odzyskalem pelne zaufanie do Marty. I mam zamiar je utrzymac wbrew wszelkim ulomnoscia mojego chorego umyslu. Coz, poprostu bede pamietal w kazdej chwili, wbrew temu co MI sie wydaje, ze Marta jest "za mna". A z taka mysla o wiele latwiej bedzie zmienic sie na... chyba lepsze. Tak mi sie wydaje, bo na pewno nie bylem dobrym osobnikiem w zwiazku z Agnieszka, i widac ze wiele zwyczajow jeszcze mi pozostalo... I wiele sie narodzilo po tym jak mnie zostawila. Wydaje mi sie, ze Marta jest tego warta zeby w sobie zmienic to co zle i chore. Bede sie staral... Pozbyc sie zwlaszcza nieufnosci. To jest najgorsze i wyniszczajace.

A co pozatym ze mi korba odbija nie w ta strone co powinna? Mamy sobie swieta. Kolacja jak najbardziej udana, rodzinka prawie w komplecie (brak brata z zona i dzieckiem...), pozniej jak zwykle wspolny odpoczynek. Super, naprawde super zobaczyc ich wszystkich razem, i to w takich specjalnych okolicznosciach. Pozniej byla pasterka, tez fajnie. Ale chyba tylko dlatego ze spotkalem sie z przyjaciolmi po kosciele. Nie liczac przezyc duchowych oczywiscie. Musialem stac kolo jakis niewyrosnietych burakow  w dresach. Pasterka zaczyn przypominac mi nabozenstwo w Wielkanoc, konkretnie Wielki Poniedzialek, w ktory to zlatuje sie do kosciola bydlo tylko po to,zeby pozniej polac dziewczyny woda. Dzisiaj w nocy sped tego chamstwa mial podobny charakter, tylko cale to gowono wlazlo do kosciola bo na zewnatrz bylo za zimno... Szkoda slow. W domu bylem okolo 2:30. Jeszcze poczytalem przez chwile i poszedlem spac. Co za boskie uczucie. Od poczatku sierpnia kiedy to musialem wstawac o 5-6 i klasc sie kolo 24 nie zaznalem odpoczynku rownie odswiwezajacego jak ten. Tym bardziej ze nie musialem sie uczyc dzisiaj i nie mam zamiru robic tego jutro. To jest powalajacy komfort po tych dniach spedzonych nad ksiazkami, chyba moglbym sie od niego uzaleznic. Coprawda dzisiaj  tez czytalem ksiazke, ale robilem to z przyjemnoscia. Pozatym czy nie mozna czytac z przyjemnoscia ksiazki w ktorej wystepuje "...fraktalny motyl Chaosu ze skrzydlami Madelbrota..."? Mowa o ksiazce Terrego Pratchetta "Ciekawe czasy". Ciekawa, aczkolwiek czytalem juz lepsze wydawnictwa tego pana. Teraz sie zastanawiam czy wziac "Silmarilion" czy tez moze przechwycic cos Lema...Trudny orzech do zgruzienia:) Kurcze... juz nie moge sie doczekac ferii. Wtedy tez bedzie troche czasu bez nauki, bede mogl sobie poczytac i wogole:) No dobra. Moze niedlugo przyjedzie moja siostrzyczka z dziecmi... Ide...

 

Jest mi autentycznie wstyd za te dwie glupie notatki na temat Marty. Najchetniej to usunalbym je. Tylko po co? One przestalyby istniec, ale mialbym swiadomosc tego ze wogole byly... Niech pozostana, jako wyrzut sumienia. Niech przypominaja o glupim zachowaniu, o plytkosci moich odczuc. Niech sluza jako nauczka. Jesli ktokolwiek ma ochote mnie zjechac, to niech to bedzie przyczyna. Naprawde zasluzylem sobie. Kazdy kto zna Marte wie, ze zasluzylem sobie na porzadny opieprz. I ktos musi sie na mnie wyzyc, niech tylko ten BLOG zacznie wreszcie dzialac. Nie moge przez te awarie umiescic notatek. Nie mam inwencji zeby cokolwiek wiecej napisac. Bede sie dzisiaj widzial z Ania,Magda i Danielem, moze to mnie skloni do jakichs przemyslen, sam nie wiem.

Rozmowa z Magda i Ania sklonily mnie do dzialania. Ale o tym w nastepnym odcinku...

myslak : :
gru 24 2003 56 wpis/Chcialbym wiedziec wszystko/
Komentarze: 1

12:50 to nie jest dobra pora na pisanie czegokolwiek.Jest za jasno, za duzo zycia wokol. Nie moge sie skupic tak jak w nocy, kiedy dookola cisza i spokoj. Ale ze chcialem sie tutaj dzisiaj wpisac, to musze o tej porze. Pozniej Wigilia, nie dalbym rady, a nawet gdybym dal to i tak nie mialbym na to ochoty, nie w taki wieczor...
Wracajac do wczoraj, przyszlo mi do glowy, ze moje problemy w znacznej czesci rozwiazalyby sie same, gdybym mial wiecej cierpliwosci. A ja niestety takiej cechy nie posiadam. Nauczylem sie byc cierpliwy, ale to jest wystepek przeciwko mojej naturze, ktora zawsze chciala wiedziec, umiec "juz!". I to jest bol, nie mam przez to spokoju. Wiele spraw, ktore zrozumialbym i pojal dostatecznie, potrzebuje czasu. A ja nie umiem tego czasu dac, i na goraco robie glupoty, ktore (patrzac z perspektywy czasu) okazuja sie zbedne. Jeden raz, jeden jedyny bylem tak naprawde cierpliwy. Kiedy czekalem na decyzje Marty... Teraz w sumie rozwazam moj brak cierpliwosci przez nia. Zastanawiam sie np.jaka ona ma koncepcje tego co ma sie dziac miedzy nami. Tylko po co? Moze to powinno samo wyniknac, moze to jeszcze jest za wczesnie na takie rozwazania? I wlasnie, cierpliwosci i wyczucia jak sie zachowac...Swoja droga tego drugiego tez mi brakuje, ale to opowiesc na inna bajke... Nie umiem dokladnie okreslic co sie dzieje w mojej glowie, nie zapisze tego. Licze w tym temacie na rozmowe z Ania. Czytasz to, szykuj sie:)Potrzbuje rady...
Osoba ktora by to czytala, moglaby pomyslec ze mi jest zle, albo cos mi nie pasuje. I to nie do konca jest prawda. Ja czuje sie szczesliwy, to stan permanentny, tylko chcialbym umiec poukladac w glowie to wszystko. Wiedziec jak do tego podchodzi Marta, jak ja powinienem podchodzic... I znowu nachodzi mnie ta natretna mysl, ze potrzeba na to wszystko czasu, i znowu moja natura buntuje sie, bo chcialaby wiedziec teraz a nie moze.
Jeszcze jedna kwestia, w sumie drobiazg ale sie nad nim dzisiaj zastanowilem: jak na caloksztalt moich relacji z Marta wplywa roznica wieku?Czy wogole ma wplyw...
Powiem szczerze: chcialbym dla niej znaczyc duzo.Nawet bardzo duzo (a kto by nie chcial...)... A nie wiem jak to jest. To jest ten problem ze ona nie ujawnia tego co czuje i mysli. A z zachowania moge w tym momencie odczytywac zupelnie inne podejscie od tego jakie chcialbym widziec wzgledem mojej osoby. No niestety, i'm only human, i czasem potrzebuje okazania uczuc. Chyba...tak mi sie zdaje... Tego ze ktos o mnie pamieta, mysli... Moglbym sobie bez tego radzic, potrafie tak zyc, ale sam. A w tej chwili to chyba jest tak, ze ja mam pamietac o tym, ze Marta o mnie pamieta. Bez oznak z jej strony ze tak jest. Ja mam pamietac ze jej zalezy, bez okazywania przez nia ze tak jest.

A moze ja wymagam za wiele???? Moze wlasnie nie widze tego jak Marta to okazuje? Moze ona robi to w takim zakresie ktory u mnie jeszcze jest niewystarczajacy? Przyznam sie, ze jestem do tego przekonany, ale chyba tylko dlatego ze mi na Marcie zalezy i chce wszystko interpretowac tak zeby wyszlo dobrze.

Tak czytam to wszystko...Ja to chyba naprawde nie wiem jak powinno byc miedzy dwojgiem ludzi. Wymagam rzeczy kosmicznych i niemozliwych. A ze nie mam odniesienia (sorry A., jestes zalosna...) to stwarzam cuda. Nie wymaze tego co napisalem powyzej. Niech to zostanie na dowod tego jakie chore mysli przychodza mi do glowy. Zapisalem dzisiaj same watpliwosci, nie dotknalem nawet tej dobrej strony wszystkiego co wiaze sie z Marta. Ale to nie oznacza ze jej nie ma. Jest i w dodatku dominuje. Ale chcialem wylac z siebie wszystkie watpliwosci i niepokoje. To mi pomaga kiedy na to wszystko popatrze.

Wylazi chyba ze mnie moja sceptyczna natura. Czesto przewija mi sie przez glowe mysl, ze Marta tak naprawde to wlasnie zaczyna widziec ze nie do konca dobra decyzje podjela zgadzajac sie byc ze mna. Przynajmniej ja zadaje sobie pytanie po co ona wogole to zrobila. Jest istota ktora wiekszosc chlopakow powitala z otwartymi ramionami.Dlaczego zdecydowala sie na mnie, osobnika z cala gama wad i przywar, nie przystajacego do otaczajacej rzeczywistosci? Szkoda gadac... Wcale bym sie nie zdziwil gdyby stwierdzila ze ma mnie dosyc w takiej formie znajomosci... No wlasnie, jak ja chcialbym wiedziec jak to wszystko jest...

myslak : :
gru 23 2003 55 wpis/Juz w domu/
Komentarze: 0

Mialem juz dawno temu sie tutaj wyzewnetrznic, ale ciagle znajdowalo sie jakies zajecie ktore skoutecznie odwodzilo mnie od tego zamiaru. Teraz jestem juz w domu, znalazlem te kilkanascie minut...w sumie to nie musialem szukac, poprostu nie mam nic pilnego do roboty... Jest dzien przed Wigilia, grzeje sie w domu, a jakos uciekl mi humor. Nie potrafie sie cieszyc...Duzo ostatnio mysle o Marcie, i to niekoniecznie poprawia mi humor... Sam juz nie wiem czego chce...To co pozostawila po sobie Agnieszka przyprawia mnie o bol glowy. Caly czas mam leki,fobie i obawy dreczace moja glowe. Naprawde nie zdziwie sie jesli za chwile zaczne rzucac kurwami i dziwkami w jej kierunku... To byla o tyle dziwna osoba ze przeczulona w nisamowitej ilosci miejsc... Ale od poczatku. Sa cztery problemy. Pierwszy: Nie wiem co dla innych znaczy przespac sie z kims. Dla mnie, mimo tej obecnej dookola wolnosci obyczajow, to jednak duza sprawa. Drugi: Agnieszka wymagala ciaglego interesowania sie swoja osoba, non-stop musialem byc na jej zawolanie. Caly czas uwaga skupiona na jej osobie. Nie wazne dlaczego, nie wazne po co, jak dzialo sie inaczej odp... jej korba, ze juz tak ladnie to ujme. A i sama przesadnie epatowala uczuciami. Hmm... nie, czesto wydawalo jej sie ze czuje (gdybym za kazde "kocham" dostal zlotowke to oplacilbym akademik na przynajmniej miesiac...) Trzy:po tym jak spedzilismy razem noc (jak to jedwabiscie romantycznie brzmi...:) dokladnie tydzien dostalem maila o tresci wskazujacej na to ze ma mnie dosyc. A przez caly czas nic nie wskazywalo na to ze cos jest zle, wiecej, on kur... spala ze mna tydzien wczesniej!!!! Ale nic... Cztery: to byl mail. Nie wiem, ja moze jakis dziwny jestem, ale uwazam ze pewne sprawy nalezy zalatwiac w jakis bardziej cywilizowany sposob. Ale tam... niewazne.
I co z tego wynika? Ano juz sie spowiadam. Nie jestem lekarzem od glowy, wiec moze sie myle, byc moze zupelnie nie mam racji, ale strzelac zawsze moge. Otoz, najbardziej dreczy mnie sprawa druga i trzecia. Druga, bo tamta dziewczyna przyzwyczaila mnie do okazywania uczuc, a ja sie przyzwyczailem ze to normalne slyszec pewne rzeczy z ust drugiej osoby.Marta tak nie robi, jest bardzo oszczedna w okazywaniu swoich uczuc. A ja nie moge sie przestawic na taki sposob bycia z druga osoba. Wydaje sie, ze wszystko jest dobrze, ale tutaj pcha sie z buciorami sprawa trzecia. Z Agnieszka tez sie wydawalo i co? I w dodatku jak i po czym sie to stalo?? Caloksztalt tego wszystkiego wyglada mniej wiecej w ten sposob: ja nie jestem niczego pewien, nie wiem co Marta o tym wszystkim sadzi, boje sie (nie, to za duze slowo...) niepokoje sie (o,tak juz lepiej!).Marta nic nie mowi na temat mojej osoby, nie wiem jak mnie odbiera. Nie wiem czy robie cos zle, czy dobrze, nie wiem co jej sie podoba a co nie. W sumie to nie daje znac co dzieje sie w jej glowie wzgledem mojej osoby. A ja zupelnie niewiadomo czemu chcialbym wiedziec. Taki juz glupi jestem. A moze gdyby cos bylo zle, moglbym to poprawic. Pozatym... ja wiem, no dobra, to moze jest glupie, ale czasem chcialbym uslyszec z jej ust cos na temat tego kim dla niej jestem. I nie chodzi mi o ckliwe wyznania (nie chcialbym znowu zbierac na akademik...) tylko kilka prostych slow od czasu do czasu. I to nawet nie te dobre i pochlebne, ale jakiekolwiek. Wlasnie...tutaj wydaje sie byc najwiekszy problem, Marta sie nie otwiera... I co ja mam na to poradzic? Sam juz nie wiem, bede chcial z nia porozmawiac niebawem, moze do czegos dojdziemy... Aha, ja wiem ze Marta to nie Agnieszka. Do Marty tamtej &^@!$#$ brakuje lata swietlne. Aha, jeszcze jeden problem...Marta uwaza ze nie powinna byc problemem dla innych.OK, zgadzam sie, nikt nie chce, ale zeby to prowadzilo do sytuacji w ktorej odmawia przyjecia najprostszej przyslugi?! Jak jej wytlumaczyc, ze ja chce pomagac innym, sprawia mi to radosc i daje szczescie, a jesli chodzi o nia, to po stokroc wieksza niz przy kimkolwiek innym??
No i to tyle w skrocie moich przemyslen. To tylko czubek gory lodowej,ale oddaje sytuacje. Zdaje sobie sprawe ze moge miec zle podejscie, moze Wy to widzicie, jesli tak to dajcie znac. Moze Marta mi to wykaze. Niech stanie sie cokolwiek, ale niech przyniesie ze soba troche spokoju i ukojenia. Bo mnie to najzwyczajniej w swiecie dreczy.
Ze spraw codziennych to tak. Aga zalozyla BLOGA:) I to jest bardzo pozytywna wiadomosc bo (jesli tylko regularnie cos tam doda) bede na bizaco (oczywiscie zalezy od tego na ile sie postanowi otworzyc).Ale Aga,zapewniam,masz stalego czytelnika.
Teraz mam prawie dwa tygodnie przerwy w zajeciach. Przerwa w zajeciach nie oznacza przerwy w w nauce. Do zrobienia dwa projekty, nauczenie sie matmy i ELO. Niby nic, ciekawe czy sie wyrobie.
Jutro Wigilia...

myslak : :
gru 20 2003 54 wpis/Marta poza Warszawa/
Komentarze: 1

Znowu nie bylo mnie tutaj dzikie ilosci czasu...Nie moge sie zorganizowac ostanimi czasy nie wiem czemu.Cos ma na mnie wybitnie destrukcyjny wplyw, nie dzieje sie ostatnimi czasy najlepiej a ja nie wiem czemu.Zupelne rozbicie...Moze to zmeczenie?Ktoz to moze wiedziec...A teraz powienienem siedziec i uczyc sie Analizy I ale jak to ostatnimi czasy bywa nie moge sie na niej skupic.Niech juz wreszcie zaczna sie te swieta,potrzebuje chociaz tych dwoch krotkich dni na naladowanie akumulatorow.Hmmm...dzisiaj byla u mnie Marta.Troche wpadlem z tym prezentem,ale jakos udalo mi sie wybronic.Co wiecej,zdaje mi sie,ze sie jej spodobal a to juz niezle.Szkoda tylko ze tak dziwnie wyszlo...Ale nic, ja przyzwyczajam sie do niej ona do mnie. Ciekaw wogole jestem co z tego wszystkiego wyjdzie, naprawde jestem ciekaw.To taka niestandardowa osoba...To wlasnie mi sie w niej podoba bardzobardzo, ze jest soba, a co najwazniejsze, bardzo "dobra" soba:) Zreszta...co ja sie bede rozwlekal na jej temat, jest "under her spell" ze tak to ladnie po angielskiemu ujme i wiadomo ze moje spojrzenie na sprawe pozbawione jest obiektywizmu. Co tam wiecej? Ano nic ciekawego, dajemy dupy na uczelni na calym froncie i tego udupiania konca nie widac...Mogloby sie cos ruszyc, bo jak narazie dupa z mechana i dupa z matma. Ciezko bedzie to wyciagnac, oj ciezko. Wydymalke jeszcze jakos sie pchnie, ale te dwa...ajaja...zwlaszcza laborka.Bedzie metoda zmeczeniowa,trudno,ale jakos moze poleci. Jeszcze tylko dwa NAJBARDZIEJ PRZEJEBANE cwiczenia w tym semestrze i koniec.Pani Koza dba niezmiennie o to bysmy sie nie nudzili i mieli staly poziom adrenaliny we krwi...OK,ide wreszcie do tej matmy...Obiecuje ze jak bede widzial ze ludzie czytaja mojego bloga, to postaram sie a)regularnie wpisywac;) b)pisac troche madrzejsze rzeczy  

(tak naprawde to pisze sobie co mi sie chce i tak nikt nie ma na to wplywu)

np Primal Fear - Angel In Black

myslak : :